W czwartek wieczorem zdecydowałam się podać Pączkowi antybiotyk do nosa. Niby katar jeszcze utrzymywany był na wodzy ale widziałam, że jednak cudu po zylexisie nie będzie.
Dostał więc kropelki.
W piątek rano pojadł nieco suchego na śniadanie + gerberka podanego strzykawką.
Po moim powrocie z pracy przywitało mnie stado wygłodzonych kotów.
Z Pączkiem na czele
Całe popołudnie podjadał po troszku chrupki, niestety nie dawał się namówić na nic innego.
Wieczorem coś imitował przy talerzyku z mięsem ale byłam trochę zajęta i nie zajarzyłam czy zjadł sam czy ktoś mu pomógł.
Jutro wyskoczę po "magicznego" pieczonego kurczaka.
Zobaczymy, czy zadziała na Pączka.
Generalnie on nie wygląda jakoś tragicznie.
Wczoraj odwiedziła nas Ciocia Katia80 i widząc Pączka nie bardzo chciała uwierzyć w jego fatalne wyniki.
Niestety, po pierwszych udanych zabiegach podlewania podskórnego teraz zupełnie nam nie idzie. Pączek kategorycznie odmawia współpracy.
Mam całą baterię płynów, specjalną żarówkę do podgrzewania, igły Terumo - no wszystko jak trzeba a samo nawadnianie idzie mi fatalnie
Wiesiu, jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju olejki eteryczne to trzeba bardzo uważać. U niektórych kotów mogą powodować obrzęk śluzówki nosa i zamiast pomóc - mogą jeszcze utrudnić oddychanie.
A na deser - dla rozluźnienia atmosfery, foto-story z
FISZEM w roli głównej
Czasem jestem zafrasowany...
...czasem prawdziwy bystrzak ze mnie...
...bywam liryczny...
...nieco demoniczny...
...mam mordercze zapędy...
...ale poza tym ... 
...po prostu - CUD, MIÓD i ORZESZKI
No i ten (nieco nieostry) profil
