Dzisiaj znalazłam kotkę. Jak nigdy stwierdziłam, ze dzisiaj wyjde sobie wczesniej do szkoły. No i po drodze z przystanku przechodziłam koło urzędu wojewódzkiego. Patrze a tam kicia...pałęta sie, przykleja do ludzi i miaukoli. stanęłam z boku i poobserwowałam ją chwilę. Stwierdziłam, że zakiciam i jak nie przyjdzie to pójde dalej...ale przyszła

Przukucnęłam a ona wpakowała mi sie na kolana. Zadzwoniłam szybko do Gema, akurat był na mieście. Przyjechał po nas i zawieźliśmy kicię do lecznicy na przechowanie bo ja musiałam do szkoły wracać... Kitka młodziutka, bardzo proludzka. Zastanawiam się czy komuś kota wychodzącego nie podprowadziłam. Ale z drugiej strony co robi kot, sam pod urzedem wojewódzkim 40 m od najbardziej ruchliwej ulicy w mieście... Kitka przepiękna trzykolorowa, bardzo sympatyczna.
Teraz jest juz po fakcie więc trzeba coś z nia zrobić...
Puśka po zabiegu czuje się dobrze, w zasadzie dzisiaj nie widać, że cokolwiek miała robione. Teraz mam nadzieję, ze szybko przeprowadzi się do nowego domku.
Pan Marcin czeka na Igraszke w sobotę. W związku z tym szukam transportu do Krakowa dla mnie i dla kota. Nie puszcze Igraszki samej. W ostateczności pojade pociągiem ale wtedy Igrasia bedzie musiała jechać w koszyku a w koszyku ona strasznie sie denerwuje, sika itp. W samochodzie mogłaby jechac na kolanach i w ogóle nie musiałabym jej ciagac po krakowie z dworca do nowego domku. Nawet nie wiem jeszcze ewentualnie jakie połączenia pociagami są.