Boli mnie serce,które by je przygarnęło,ale rozum mówi-puknij sie w głowę-z jednego tłoku w drugi,moja czwórka pewnie by nie kryła oburzenia,a one biedaki nie miały by nawet gdzie się ukryć,pkój z aneksem kuchennym,drzwi tylko w łazience,gdzie wszyscy mają toaletę,no i moje dwie suki,kociska moje jakoś sobie z nimi radzą,ale obce,zdarza się że wchodzi obcy kot z korytarza,ale robi to z własnej i nieprzymuszonej woli i na własne ryzyko.
Próbuję namawiać znajomych,ale gdy ktoś chce kota to dawno go ma,no i kiwają głowami,"no co ty wymyślasz,importować koty z Katowic,pokiciaj na podwórku to cała gromada przyleci" i tak nic zrobić nie potrafię
