Mieszkamy w czymś, co przypomina pueblo. Od kilku dni błąkał się wokoło czarny kot. Dokarmialiśmy jego i inne, ale myśleliśmy, że czarnuszek ma dom, tyle, że wychodzi na spacery sam. Gdy widzieliśmy go i rano, i wieczorem, zrobiliśmy wywiad i okazało się, że najprawdopodobniej ludzie, których był wyprowadzili się i nie zabrali go ze sobą.
Wczoraj wzięliśmy go do domu. U weterynarza usłyszeliśmy, że to najprawdopodobniej dziewczynka i zaaplikowaliśmy specyfik na pchły, robale i świerzb. Ma około roku. Planujemy ją zaszczepić.

Kavka jest ewidentnie proludzka i domowa. Bez kłopotu trafia do misek i kuwety. Łasi się, nadstawia brzuch do głaskania, mruczy jak tylko jej dotykamy.

30 października:
Dziś koleżanka wraz z uczniami znalazła Kociątko siedzące na belce pod mostem nad rzeczką. Wytarli Kociaka, nakarmili, posadzili w kartonie koło kaloryfera. A później zadzwonili do mnie z prośbą o radę/pomoc. Koleżanka jest zakocona agesywną kotką, więc nie mogła przygarnąć Kociaka. I tym sposobem mamy - uwaga! uwaga! - drugiego tymczasa;)


Szukamy Kavce i Kociątku Domu Stałego
http://picasaweb.google.com/m1b1m1m/KavkaKociatko?feat=directli
P.S. Mieszkamy tak, że najbliżej nam do rejonów umieszczonych w tytule.