Wiosenne pozdrowienia od Kosmatego.

Przyjaźń z Marcelem kwitnie, a nasz milusiński wraz z nadejściem cieplejszych dni zaczyna rozrabiać. Kosma wychodzi z założenia, że wszystko co da się turlać jest jego, tym samym chodząc po mieszkaniu co i raz natykamy się a to na rzodkiewkę zwędzoną ze stołu, a to jakąś taśmę klejącą, wszelkiego rodzaju pomadki- jednym słowem wszystko co jest w zasięgu Kosmatych łapek i co akurat uzna za swoją własność...

Ale żeby nie było, innego typu rzeczami też nie pogardzi. Nagminnie znikają słuchawki od odtwarzacza muzyki, gąbki kuchenne, pokrowce na telefon kom., wszystko co lekkie i łatwe do przeniesienia. Najlepiej w środku nocy. Kosmaty przychodzi, bezszelestnie kładzie swoją zdobycz na podłodze i miauczy niemiłosiernie, do perfekcji opanował otwieranie sobie szafki i wyciąganie skarpetek, nad którymi urządza istny festiwal kociej muzyki.
Zwierzak to bardzo charakterny, ale jeszcze bardziej kochany...
