Rankiem Kitek wytacza cały arsenał środków, które pokazują jak bardzo jest niezadowolony z faktu, że on wstał a my nie. Po pewnym czasie TŻ ma dość i dźwiga się z wyrka pół godziny przed dzwonkiem budzika.
Kita to nie satysfakcjonuje rzecz jasna. Zabiera się za mnie. Skok na głowę. Gryźnięcie w rękę. Miauk do ucha.
Wołam TŻta - Kochaaaanie, zrób coś z tym nieznośnym rudzielcem.
TŻ wchodzi do pokoju, szarmanckim gestem wskazuje Kitkowi drzwi, częstując go tekstem z Seksmisji:
- Albercik, przeproś panią! Wychodzimy!
A jak wygląda przypływ TŻtowych uczuć do rudzielca?
- Kotku kochany, zapiszę ci cały mój majątek
Khem...moze jednak trzeba było spisać tą intercyzę 