Baryłka jest jednym z kotów, które przeniosły się wraz z Ewą z Chomiczówki, kilkuletnim marmurkowym kocurem.
Gruby jest strasznie

Temperaturę miał 32,9 stopnia. Żyły zapadnięte. Maciek jakoś założył wenflon, pobrał krew. Wyniki przyszły w miarę niebawem - dawno nie widziałam tak złych. Morfologia na granicy wskazania do transfuzji, wątroby ten kot w zasadzie nie ma, podwyższony mocznik. USG potwierdziło, a nawet jeszcze pogorszyło ocenę stanu, kotu zrobiono nawet pamiątkowe zdjęcia na usg, żeby tak patologiczną wątrobę i pęcherzyk żółciowy utrwalić.
Dostałam długą listę leków do podawania, w aptece wydałam 90 pln, a ile w lecznicy - nie wiem, byłam zbyt ogłuszona by spytać. Na pewno dużo - badania, leki, karma...
Potrzebujemy ORNIPURAL. Ktoś ma?
I finanse - absolutnie nie jestem w stanie zasponsorować Baryłce leczenia, te leki są masakrycznie drogie.
Przez jakieś 2 dni Baryłka będzie u mnie, potem znów zrobimy morfologię i zdecydujemy czy jednak nie przetaczać mu krwi... Nie wiem jak Ewa ma sobie poradzić z podawaniem mu leków, BARDZO przydałby się ktoś, kto zająłby się Baryłką przynajmniej w czasie jego choroby. Ale nie wiem też, czy Ewa się na to zgodzi...
Mam dziś fatalny dzień...