Wieści o Szymusiu..
że tak się delikatnie wyrażę.. hm..
urósł... no ale jeśli kot na jeden posiłek zjada dwie puszeczki 85g i około 10dkg swiezutkiej wolowiny to chyba nie ma innego wyjścia

i to nie, ze ja mu wciskam i tuczę kota, tylko bez porcji jedzenia nie jestem wpuszczana do kuchni, zeby sobie zrobic herbatę
Zaliczył pierwszy skok na lodówkę - był taki łomot spadających rzeczy, że byłam przekonana, że coś mu się stało, doznał jakiegoś urazu czy coś w tym stylu. Natychmiast przerwałam krojenie mięa na kolację moim kotkom (pierwszy moj błąd) i pobiegłam zobaczyć co sie stało nie zamykając drzwi od pokoi (drugi błąd) i oczywiście jak tylko otworzyłam drzwi to Szymuś wyskoczył do łazienki pod wannę, a moje kotki za nim !!! Na sszczęście rozdzielilam towarzystwo, ale wszyscy się okrutnie zdenerwowaliśmy. A kocur tylko pozwalał różne rzeczy z lodowki powiększając sobie w ten sposób ilość zabawek
W zabawie też zmiana - głównie fascynuje go polowanie. Biedak, ma bardzo mało miejsca, żeby się rozpędzić, ale jakoś sobie radzi. Np. chowa się za moim kolanem będąc przekonanym, że go nie widać

i rzucas się, skacze, chwyta w powietrzu, rozpłaszcza na podłodze, aby za chwilę zerwać się na łapy a gdy jest maksymalnie rozkręcony w zabawie to warczy jak pies!!!
Kochany kocurek... trochę kicha, czasami ma mokry nosek, wczoraj było troszkę ropki w oczach... oczywiście jestem czujna i staram się sobie myśleć, że przecież koty po przebytym kk tak mają...
zdjęcia wkleję później, teraz nie mam ich w komputerze.