Sybirek chyba wystraszył się weta, bo mam wrażenie że franzejosefy zaczęły rosnąć

. Ale badania i tak go nie ominą.
Jak nie urok to s..., prawie dosłownie

. Moherowy drugi dzień z rzędu miał luźniejszy urobek - spodenki do mycia, na szczęście niewiele się upaprał. Daję mu teraz Nifuroksazyd - jak do poniedziałku nie wróci do normy, to do weta

. Wieczorem pewnie będzie obraza, bo dostanie gotowanego kuraka. Na szczęście nie chciało mi się wczoraj obcinać pazurków, to będę mieć dla niego nagrodę

.
Raczej to nic poważnego, bo takiego humoru i ochoty do zabawy to dawno nie miał. Zaczepiał dziś sam świrki, kotłował się z nimi, gadał, latał z ogonem do góry i wrzaskami

. Świrki były tak zachwycone, że kiedy mocował się z jednym, to drugi zaczepiał, że jego kolej.