a teraz Wam krótko opowiem jak to dziś poszłam do okulisty NFZ ale w porządnym rzekomo gabinecie, gdzie jak się chwalą, robią skomplikowane operacje itp itd...lasery bajery....za kasę oczywiście, myślałam więc, że będzie choć trochę...na poziomie...
Milusio było w poczekalni - recepcjonistka mnie nie pogryzła, leciała muzyczka nawet było punktualnie i wtedy weszłam do gabinetu - a tam pani doktór:
1. na dzień dobry nawet nie odmruknęła ani nie spojrzała na mnie.
2. ja mówię, że chcę skontrolować wzrok co i jak, a ona zapytała w skrócie po co przyszłam skoro "widzę w okularach"
...a co miałam przyjść jak już nie będę widzieć?
3. szarpała tymi okularami do badania tak, że mi przyszczypnęła skórę na nosie - od 33 lat nosze okulary i widuję okulistów ale nie wiedziałam, że badanie może być bolesne.
4. wypisała szkła i zaczęła wypraszać z gabinetu.
5. oponowałam - bo mówiłam o badaniu dna oka i ciśnienia gałki ocznej - tak ustalałam z recepcją.
6. na to pani doktór "no jak pani koniecznie chce ..." obejrzała mi to dno oka a potem chciała zbadać ciśnienie ale - nie mogła trafić w oko za diabła więc mnie skarciła "bo pani źle siedzi" tam się nie da źle siedzieć bo brodę i czoła masz w jednym miejscu oparte, robiłam to kupę razy i udawało się w vision express nawet a tu u DOKTORA niestety nie. W końcu jakimś ręcznym aparatem coś zdziałała, wartości nie podała tylko "jest w porządku" rzekła
7. na moje sugestie o problemach jakie mam westchnęła "no dobrze dam pani receptę na krople"
8. WYSZŁAM.
informacje dodatkowe - mocno nieświeży oddech pani doktor połączony z ciągłym wzdychaniem koło mojej twarzy - bezcenne.
- dwa gabinety sa połączone drzwiami i jakimś pomieszczeniem - widać i słychać co dzieje się w gabinecie obok, na szczęście też okulistycznym a nie ...innym...