Sis pisze:puk puk..? był zabieg?

Asiu, jeszcze nie bylo zabiegu......Teraz mamy powazniejszy problem, bardzo sie o Mala martwie!
Od paru dni Amfus stala sie taka obca, przeleguje na poslanku w lazience a wzieta do lozka, chwilke
sie pomizia i wraca do lazienki.
Niby rzuca sie na jedzonko, ale tylko minimalnie sobie poje, pomimo podania jej peritolu

. Antybiotyku juz
nie dostaje, nosek niby chlodny i wilgotny, ale wczoraj zauwazylam, ze ma dosc duzy brzuszek.
Jutro zrobimy jej usg, pewnie pobierzemy krew i przebadamy pod kontem eliminujacym Fipa.
Wiem, ze zaczynam panikowac, ale nie dawno musielismy pomoc odejsc naszej tymczsowej Siwuszce [']
Po stwierdzeniu u niej duzej ilosci plynu w brzuszku nie badalam jej dalej......wiedzialam, ze to byl Fip, wiedzialam
po spojrzeniu, jakie pomimo jej kruchosci i proludzkosci, zmienilo sie duzo wczesniej a spojrzenie to znalam od innej
kotuni Fląderki['], ktora tez miala Fipa, tylko postac niewysiekowa i caly czas sie ludzilam, ze bedzie dobrze, ze poczuje
sie lepiej......w stanie agonii i neurologicznego ataku zabralam ja w droge bez powrotu

.Caly czas powraca to
wspomnienie.....po prostu sie boje, ze mozemy stracic Amfusia, nie po tym wszystkim, jak tyle wspanialych Ciotek
wspomoglo nas finansowo i dalo nadzieje, ze teraz moze byc juz tylko lepiej, ze naprawimy chore nozki i Mala poczuje, co
to znaczy zyc pelnia sil, cieszyc sie nim ,jak kazdy zdrowy ogon!
Przepraszam za pesymizm, ale najzwyczajniej w Swiecie boje sie o ta mala Kruszynke....a moze robie to na zasadzie
przewrotnosci losu? juz sama ne wiem
