
Jestem taka zła, taka zła!!!
Może gdybym zdecydowała się wcześniej zabrać maluchy, może byłoby inaczej. Może gdybym załatwiła surowicę przedwczoraj... ale przecież mała dostała caniserin. Może gdybym nalegała na podanie TFX wczoraj. Może, może, może...
W nocy już zaczęłam mieć najgorsze przeczucia, malutka leżała a śluz z jej tyłeczka bezwiednie wypływał. O pierwszej w nocy galla była gotowa wieźć nas do jakiejś lecznicy, ale co by to zmieniło? A malutka była taka smutna, umęczona. Chciała tylko leżeć brzuszkiem na ciepłej butli. Położyłam się spać kiedy Cypisia zaczęła troszkę łazić szukając dobrego miejsca, a potem położyła się spać. Prosiłam, żeby wytrzymała, żeby dała nam jeszcze szansę.
Mimo to rano nie mogłam uwierzyć. Bałam się dotknąć burego futerka, klęczałam przy wannie i wpatrywałam się w malutkie ciałko szukając śladu oddechu.
Jestem tak strasznie zła...
