Tę przemiłą czarną, to - oczywiście - ja przywiozłam.
Już drugi raz na sterylkę.
Pierwszy raz ze 3 miesiące temu, myślałam, że ciężarna a była ostro karmiąca. Na sygnale odwiozłam ją do sanatorium, gdzie żyje i spaceruje z kuracjuszami. Boję się, że kiedyś ta jej ufnośc przyciągnie ją do kogoś, kto nie lubi kotów.
Kicia zaprowadziła mnie później do swoich kociaków. Tak po prostu pokazała mi drogę do nich.

Jednego pingwina złapałyśmy z ASK@, dzięki Jopop pojechał do DT i DS. Z pozostałej trójki widuję jedynie pięknego niebieskiego (cudo

). Niestety dla łapaczy, kotki są mocno karmione przez pacjentów sanatorium, dlatego żadne żarcie nie jest w stanie zachęcic ich do wejścia do klatki, ten pierwszy jedynie z ciekawości wszedł.
A kotkę to i za pierwszym razem i wczoraj wzięłam na ręce. Miziankuje, barankuje, w transporterze płakała tak, że w lecznicy zasugerowano usunięcie strun głosowych razem z jajnikami.
Kochana, drobniutka, młodziuteńka. Myślę, że wyrzucona z domu.
Czy musi wrócic do życia "na wolności" po sterylce?
