Maryla pisze:W tym poście zamieszczam wypowiedź Mirki z Warszawy (posiadaczki kilku kotów, dwóch psów i innych zwierząt oraz rodziny):
Czy ARKA zagwarantuje że prywatne schronisko do którego trafią koty Marty będzie na tyle bogate (?!) że zapewni im pdpowiednie leczenie, żywienie i spanie na piecu?
Chyba że Pani Aniela zabierze je do swego domku a ja będę kontrolować czy mają odpowiednie warunki do życia. Jestem za.
A na powaznie:najskuteczniejsza pomocą byłoby wysterylizowac wszystkie kotki Marty i okoliczne - nie będą mieli co podrzucać.
Warto wykastrować też kocury.
A co do stałych dochodów: jeżeli pomoże jej się znaleźć pracę , co w kapitalizmie nie jest łatwe , a nie każda ma dobrze zarabiającego męża , to Marta da sobie radę.
Sadzę że należy również liczyć się z uczuciami Marty a nie uważać się za głoszących jedynie słuszną prawdę.
Pozdrowienia.
Zaczne od konca. Kocice Pani Marty, z tego co wiem, WSZYSTKIE byly wykastrowane. Oznacza to,ze pani Marta ma nowe kotki. Dwa lata temu Pani Marta miala 32 koty, w sumie. Obecnie, z tego co pisala Magda, kotow jest 37 wraz z 8 czasowo przebywajacymi. Magdaleno czy tak?
Oczywiscie,ze z uczuciami Marty trzeba sie liczyc a juz o zwierzeta, ktore sa pod jej opieka nie martwic sie, one sa podmiotem jak rozumiem, tak?
Marylo czy widzialas zdjecia kotow w jakim one sa stanie.
Czy myslisz, ze nic innego lepszego nie ma do roboty tylko odbieranie ludziom zwierzeta??? Czy sa w Polsce wolne przytuliska, ktore z otwartymi rekoma czekaja na zwierzeta? NIE.
Poza tym argumenty, pol zartem pol serio, ze moze sama bym je wziela sa na poziomie szantazu.
Z tego co sie zorientowalam Marta nie chce sie ruszac z tego miejsca.
Ja rozumiem, ze ona ma waska specjalizacje i dlatego tez byc moze prace trzeba szukac po calej Polsce. I w takiej sytuacji kolo sie zamyka.