Kleo pisze: trzymam cały czas kciuki za ToTena , mam nadzieje że jego czas jeszcze nie nadszedł i odłoży swoją podróż na później
ToTen już dwukrotnie odkładał tę podróż. Śmiem myśleć, że dla mnie...
Kiedy go przyniosłam z Fundacji, mimo tego, że był przy matce, słabł. Był zupełnie nieproporcjonalny - wielka głowa, która wręcz przeważała resztę ciała. Udało się wtedy. To po wyjściu z pierwszego kryzysu Villemo żartowała sobie w wątku o `mutancie dusicielu`, bo ToTen nabrał zwyczaju spania na mojej szyi.
Drugi kryzys - wirusówka, po której została ToTemu przekrzywiona główka.
Nie ma mojego `głupka`, o którym tyle razy odgrażałam się, że oddam z powrotem do Fundacji z powodu ADHD, a Lida mówiła mi, że `zwrotów nie przyjmuje`.
W tym miocie było pięć kociąt. Pierwsza odeszła ToTu. Krótko po niej malutki Pingwinek. Parę miesięcy temu odeszła, już jako dorosła, trikolorka w swoim nowym domu.
ToTen już dwukrotnie odkładał tę podróż. Ale nie tym razem...