I ja podniosę...
Powiem wam,że wczoraj już miałam odwołać całą akcję...Ale mąż stwierdził że zaryzykujemy,może nic się rudaskowi nie stanie.
Już mówię dlaczego.Leon nasz kochany -były tymczasik Lucky,cały czas notorycznie gryzie Sarę w gardełko...Wczoraj był na tyle bezczelny że jak mąż miał Sarę na kolanach to podszedł i wgryzł się małej w szyję,dostał w tyłek i nie puścił,dopiero jak oberwał drugi raz to zwiał pod kanapę...Nie mam pojęcia czemu tak robi,ani nie mam pojęcia jak go tego oduczyć...
Bałam się trochę,bo skoro on tak traktuje Sarę,to cholera wie co zrobi drugiemu samcowi w domu...Ale wierzymy że będzie dobrze...
Co dziwne-Plamce nic nie robi...Hmm
