Ale jak już piszę, to malutka dawka wieści. Brucek dostał swoje leki, był zły na mnie jak zwykle. Jednak bardzo szybko wrócił do mnie widząc, że Misiek dostaje trochę mleka z łyżeczki i też się przyłączył. Teraz wypoczywał sobie leżąc między mną a monitorem. Od czasu do czasu się trochę popodgryzał. Akurat przed 2 minutami leżący bardzo śpiący Wódz dostrzegł przelatującą koło niego muchę. Pobiegł za nią na parapet i tam ją właśnie upolował. Nawet Hrupka nie zdążyła nic wskórać. Taki chory biedny kotek, nie?



