

Simba to 8-letni kocur z bielmem na oku, który trafił do schroniska po śmierci swojego właściciela. W schronisku w ciągu kilku dni z pięknego, dostojnego kocura zamienił się w cień kota. Przestał jeść (był odżywiany dożylnie kroplówkami), miał gigantyczna depresję, poważnie zachorował na kk, który przy zupełnym braku apetytu i pogłębiającej się depresji był bardzo ciężki do wyleczenia i wciąż się pogłębiał.
Jego dni w schronisku były policzone...


Pepper (dawna Fredzia) została oddana do schroniska przez właścicieli, gdyż podobno brudziła poza kuwetą (tym stwierdzeniem, jak się później miało okazać, właściciele skrzywdzili kotkę po raz kolejny odbierając jej szanse na dom). Fakt ten oczywiście musiał zostać odnotowany w "papierach" Fredzi, co zmniejszyło jej szanse na adopcję praktycznie do zera...
I wtedy pojawiła się nadzieja... Dwa Kocia Anioły - Asia i Daniel - przyfrunęły do nas aż z Łodzi aby zaoferować kotkom DT i uratować te dwie kocie bidy. I tak 4 października Simba i Pepper rozpoczęli nowe życie.
A oto dotychczasowe relacje z DT w Łodzi:
Gibutkowa pisze:Dzwonił przed chwila Daniel z Łodzi (ten co wziął Simbę i Fredę). Dojechali szczęśliwie - kotki oporządzone
Rozmawialiśmy krótko ale spytał czy Fredzia miała jakieś kłopoty z jedzeniem zanim trafiła do schronu. Z tego co wiedziałam to tylko w schronie z powodu deprechy jadła coraz mniej i leżała w jednym miejscu. Tak mu powiedziałam i spytałam czy jest jakiś problem z nią. Odpowiedział że Fredzia żre jak opętanaNastępny po Kropku kot-niejadek z depresją, który jak tylko trafił do domu zaczyna wpierniczać jak wariat
To jest po prostu niesamowite jak te kociaste odżywają kiedy tylko przekroczą próg domu
Daniel i Asia zajęci byli kotami więc nie rozmawialiśmy długo. Daniel obiecał że będzie pisał z pracy o Simbie i Fredzi (bo w domu nie maja internetu). Także myślę że jutro powinny się już pojawić jakieś informacje o kotkach
Asia, Daniel - wielkie dzięki kochani ludziska
Asia & Daniel pisze:Witam,
Po zrobieniu 500 km, padnięciu na pyszczek wczoraj i dotarciu w stanie zombie do pracy dzisiaj niniejszym raportuję...
Koty w podróży były tak grzeczne, że okresowo sprawdzaliśmy czy wszystko z nimi ok... Pomimo ponad 4 godzin w drodze żaden nie zrobił nawet siusiu w kontenerek, do tego cisza jak makiem zasiał. Simba bardzo mocno usnął, chyba już w aucie było mu lepiej niż w schronie. Jest taki wielki, że nie mieścił się do końca w nasz całkiem przecież spory kontenerek, leżał na boczku z lekko podkurczonymi tylnymi łapkami...Freda czuwała, zwinięta w kłębuszek, ale też była bardzo spokojna.
W domu... Simba do swojej izolatki, Freda z otwartego kontenerka fru za kanapę...
Simba, brudny niemiłosiernie, w ogóle o siebie chłopak nie dbał przez tą depresję i chorobę. Schudł okrutnie, na grzbiecie same kości, ale widać, że to wielki, piękny kocur. Jeszcze będzie ozdobą w jakimś dobrym domu.Rozłożył się a to na kanapie, a to na podłodze. Zrobił pięknie siusiu w kuwetkę. Po jakimś czasie się rozmruczał, rozmiaukolił, ociera się, nadstawia dupinę do głaskania. Słaby jest, zatacza się, ale troszkę jakby odżył. Dostał jedzenie, wodę. Wodę chyba pije, jeść nie bardzo, Asia go obserwuje, ma dzisiaj wolne w pracy... Zobaczymy jak będzie ze świeżym mięskiem, damy mu też coś na apetyt. Przez noc jakby skubnął trochę jedzenia, ale głowy nie dam. Najwyżej strzykawka i karmienie na siłę, bebszki muszą pracować. Dzisiaj jedzie z Asią do naszego weta i kontynuujemy leczenie zasmarkańca.
Freda wyszła zza kanapy dość sprawnie na miskę karmy pachnącej. Pożarła, inaczej nie ujmę, wszystko, aż jej zabraliśmy, bo ile może zmieścić drobny kotek? Ma dostęp do wsypanej na stałe suchej, także głodować nie będzie. Napiła się sporo i zaczęła zwiedzać. Warczy na ludzi (dodatkowo gryzie i drapie) i pozostałe koty. Siusiu nie zrobiła, ani do kuwetki na obok. (W ogóle co znaczy, że nie trafia do kuwety? I przestała trafiać po roku?! Nasz Sajgon też nie trafia, bo mu się nie chce zadka opuścić i jakoś go nigdzie nie oddajemy. Paranoja jakaś...) Rano była kuweta jak zwykle pełna, także ciężko powiedzieć co w nocy. Na koniec wieczoru mała dosłownie padła ze zmęczenia w rogu kanapy, my z Asią padliśmy zaraz po niej.Dzisiaj rano nawet dała się pogłaskać zanim mnie ugryzła...
Będą z niej ludzie, tzn. koty.
Jest przepiękna, biała krawatka, białe skarpeteczki, cały czarny kotek i w drobnej główce wieeeelkie zielone oczyska. Jak się oswoi i odżyje to dom znajdzie na pniu.
Będziemy raportować dalej, szczegónie co u Simby.Pozdrawiamy.
Gibutkowa pisze:Tyle co zapamiętałam:
Simba dostaje trzy różne zastrzyki, krople do oka - na jedno widzi a drugie na razie leczone lekami (moze uda się bez operacji przywrócić sprawność). Je specjalną karmę, bo jak wiadomo był niejadkiem. Karmę je "na wcisk" ale bardzo nie protestujePsychicznie coraz lepiej tylko się obraża za zastrzyki
ale po chwili mu przechodzi. Został wyprany, wysuszony (bez wykręcania i prasowania
). Więcej nie pamiętam, Daniel pewnie napisze
![]()
Co do Fredzi to zrobiła sioo do kuwety (jej soo można poznać po tym że jest nie zakopane) a następnie zrobiła na oczach Asi qpala tez do kuwety
żadnego robienie po kątach (a to był powód oddania). Chodzi nadal po domu i burczy na wszystko co się rusza ale już nie chowa się już po katach tylko zwiedza przestrzenie. Jest niedotykalska bo przed wyjazdem ze schronu miała sterylkę i pewnie dlatego. Choć dziś dała się pogłaskać
Myślę ze jak włoski na brzusiu zarosną to się dziewczyna uspokoi z tym burczeniem
Chimeryczka mała
No i nadal żre jak najęta
Gibutkowa pisze:Przekazuję od Asi i Daniela:
"Historie o Fredzie zwanej teraz Pepper są totalnie wyssane z palca... To jest 100% kuwetkowy kotek, nawet teraz w tym stresie nowego domu. Jak tamci ludzie po jakieś zwierzę wrócą - pogonić!"
Asia & Daniel pisze:Pepper (dawniej Freda vel Frida) ma się dobrze, coraz bardziej się integruje. Pozwala się powolutku głaskać, przestała się chować po kątach, zaczyna bawić się z naszym rezydentem ku jego olbrzymiej radości, bo po odejściu do DS jego najlepszego kumpla był trochę smutny.
Simba w trakcie leczenia, szpitalik mamy pełną parą.Bardzo nie lubi zabiegów na sobie, ma coraz więcej siły i broni się zaciekle. Ogólnie czuje się znacznie lepiej, oczka otworzył, niestety pyszczek w nadżerkach i je strzykawką ku swojej rozkoszy.
Bardzo lgnie do ludzi, mruczy godzinami, wtula się, ociera. Co rano jest koncert, kota trzeba wygłaskać przecież, potem się uspokaja. Ogólnie chyba zyskał nadzieję i wolę walki z chorobą.
My nadal bez netu w mieszkaniu, trochę nam się przeciąga jego instalacja...
Gibutkowa pisze:Napisali Asia i Daniel z Łodzi że ... Simba już sam je!![]()
![]()
Nasze Kocie Anioły z Łodzi współpracują z fundacją http://www.niechcianeizapomniane.org i maja u siebie kilka kotów na tymczasie, kilka tez wyadoptowali do wspaniałych domków stałych

Każde wsparcie jest na wagę kociego życia:
- wsparcie finansowe na karmę i leczenie (może nawet operację) Simby (dane i numer konta - PW do Asia & Daniel)
- wsparcie rzeczowe w postaci karmy dla Simby - Royal Canin Recovery bądź karmy dla pozostałych kotków, co bedzie dużym odciążeniem finansowym dla Asi i Daniela (adres do wysyłki - PW do Asia & Daniel)
- wsparcie bazarkowe bardzo mile widziane

- wsparcie w podrzucaniu wątku Simby i Pepper oraz bazarków wystawionych dla nich
- i to najważniejsze wsparcie - mentalne

Serdecznie dziękujemy Wszystkim za dotychczasową pomoc i zainteresowanie

I dziękujemy naszym Kocim Aniołom z Łodzi - Asi i Danielowi, którzy przygarnęli nasze kociaste w potrzebie


