Jestem. Padam. Zjem cos i napiszę więcej ale pewnie Kruszyna mnie ubiegnie.
Ten mniejszy rzeczywiście nieciekawie wyglądał, widać było że osłabiony. Co do maluchów to przed samym wyjściem P.Gosia przyniosła maleńkie pudełko a w nim z tygodniowego góra kociaka. Ale na szczęście karmiąca niedawno mamka go zaakceptowała. Tyle ze wiadomo jak maluszki takie w schronie sa narażone dlatego po odkarmieniu wstępnym, jak mały zacznie sam jeść MUSI iść do domu.
Łódź przyjechała - cudowni ludzie

zabrali Simbę i F... nie pamiętam - tą co ją oddali bo poza kuweta robiła.
Dzis przyjechał też 11 letni kocur ale bardzo dobrzy ludzie go adoptowali
Z pilnych to jeszcze smarkajaca biało-czarna z Galerii, dwaj braciszkowie smarkający - szary (zatkany dość mocnio i na dniach będzie oddychał pysiem) i czarny (trochę lepiej ale też masakra), ten maluszek maciupeńki od mamki, jeszcze jeden kotek zagilony... no i z pilnych to chyba tyle.
Jest parę kotów od razu do DS - zdrowe i przemiziaste. Miziak od tej na F... co robiła poza kuwetą i jedna miziulka z wybiegu - zdrowe, ciachnięte, mega-miziaste. Miziakowi obiecałam z resztą że pójdzie do domu i muszę mu jakiś fajny domek znaleźć.
Poza cudownymi ludźmi zdarzyli się też kosmici totalni - para co przyszła po kotka a wyszła z bulterierem

pani co przyszła bo jej w czerwcu kotka z balkonu wypadła i miała uraz łapek i ona ja oddała ale teraz chciałaby ją z powrotem
i mój "ulubieniec" - pan z dwójka dzieciaków którzy chcą koniecznie takiego maciupeńkiego kotka bo poprzedni im z balkonu wypadł

Na panu to miałam ochotę od razu wykonać zabieg kastracji

Mój TŻ powiedział że do takich to trzeba z kałacha zanim zdążą dojść do bramki wyjściowej
A.... Kruszyne to bym z chęcią wzięła na DT do siebie na odkarmienie
