Witam po ciężkiej nocce... żyjemy
Niedługo jedziemy zdjąć wenflon, bo ja się tego nie podejmę
Wczoraj Pola wyglądała strasznie jak tam przyjechałam. Była nieprzytomna, nie reagowała na nic, leżała na boczku bez ruchu.

Bardzo ciężka ta narkoza była.
Pani wetka mówiła, żeby tylko ciepło Polci było. W transporterze miała włożoną podgrzaną butelkę od kroplówki. W samochodzie nagrzałam na full, chociaż mnie pot leciał z gorąca.
W trakcie drogi do domu zaczęła główkę podnosić.
Jak weszłyśmy do domu to otworzyłam transporter, Pola z tej radości wystartowała jak z procy, tylko nogi posłuszeństwa odmówiły i padła.
Wzięłam ją na ręce, przewiesiła się przez przedramię i tak ją 2 godziny trzymałam nie mogąc nic zrobić.
Dr Oliwka jeszcze do mnie dzwoniła wieczorem jak Pola się czuje.
Oczywiście Poli w nocy szwędacz się włączył i prawie nic nie spałam. Koło 1 już była głodna to dostała trochę convalescense. Co godzinę się przebudzałam i patrzyłam co robi.
Rano jak otworzyłam oczy Pola leżała mi na klacie a Pulka na nogach.
Trzeba niedługo jechać, bo wenflon bardzo przeszkadza.
Aha rano zjadła trochę pasztetu i wzieła się za chrupki

Ze 4 skonsumowała.