Nasza kocia rodzinka. Niunia i Gagusia (FeLV+)

Może jest zakłaczona - podaj coś odkłaczającego.

kasia(1) pisze:Zobaczcie cioteczki jaka grzęda jest z Molisi
Wskoczyła na lodówkę i kombinuje jak ma się dostać na samą gorę szafek

I wykombinowała. Taka to jest grzeczna z niej koteczka Dalej jest śpiąca Gagusia

Na następnym Gagusia z Niunią i Gagusia dająca mi łapeńkę

Tutaj dokładnie widać że łapka do amputacji i na ostatnim Mieciu bardzo kocha Molisię a Molisia jego.

Niunia jak widać, że wygląda ładnie, ale ponieważ ma białaczkę to się o nią szczególnie martwię, tak jak o Gagusię.
Już wczoraj miała mniejszy apetyt. Dam jej serca wołowe i zobaczymy czy zwymiotuje.

Niunia pojadła mielonych serc wołowych i nie wymiotuje. :ok:

A u nas w pracy zaczęły się zwolnienia... :cry:

Śpiąca Gagusia jest cudowna :1luvu:

Ale reszta fotek też śliczna :love:

Aniu, nie martw się! Będzie dobrze :ok:

Ale wiem, że nie jest przyjemnie jak zwalniają. Znam to z autopsji

Witajcie Kochani!

Aniu, nie martw się na zapas, bo to strasznie osłabia.
Jesteśmy z Wami!

Dobry wieczór Gromadko!

Witam słodziaki! :1luvu:

Jestem podłamana, a dlaczego to piszę na wątku bezdomniaczków.
Do tego dzisiaj poszłam do pracy i są dalsze zwolnienia.

Wczoraj były też w lecznicy Lusia i Molisia. Ta druga tak się darła w aucie, jak zwykle zresztą, i kupę też nawaliła. Dobrze, ze córka była ze mną, to ją wzięła na ręce, a ona dalej się darła, a raczej skrzeczała, bo miauczenie to nie jest. Ona się bardzo boi, że ją wywiozę i zostawię. Jak tylko wysiadłyśmy z auta, to jak mnie zobaczyła, że podeszłam z drugiej strony to już chciała do mnie i zaczęła mruczeć.
Bardzo ją kocham, ale ona mnie też. :love:

Uszko Molisi w stanie stabilnym. Jest guzek, ale nie zatyka jeszcze kanału słuchowego. Muszę kontrolować dalej co jakiś czas.

Lusia dostała antybiotyk na dziąsła i zastrzyki dwa do domu co drugi dzień. Zobaczymy za jakiś czas czy jest poprawa.

Dowiadywałam też się o testy na białaczkę i szczepionki, bo to już pod koniec listopada wypada.

Zdrówka dla wszyskich koteczków

a zdjecia cudne, szczesliwe koteczki :1luvu:

Dużo zdróweczka życzymy i trzymamy kciuki! :ok:

Pierwszy raz w życiu zrobiłam kotu zastrzyk. :lol:

Lusia, bo to na nią padło, broniła się, ale mi sie udało jej wcisnąć pod skórę zawartość strzykawki.
Jeszcze w niedzielę musi dostać. :ok:

Aniu-ten pierwszy raz jest zawsze trudny,tez sie bałam,ale potem to już szło jak z płatka!

Myślę, że domięśniowo poszłoby mi latwiej, a podskórnie i do tego 1,5ml, to trochę musiało potrwać, a Luśka jest bardzo niecierpliwa. :twisted:

Teraz śpi w niecce na kaloryferze.

Ja boję sie podawać domięśniowych-moje koty sa takie wiercące-wystarczy jedno szarpniecie i juz martwica-nawet moja wetka,z taka wprawa zrobiła Ptysiowi na udku martwice-tak sie szarpał,że we dwie z druga wetką nie mogłyśmy go utrzymac!
Ludziom łatwiej zrobić-wiem,bo juz sporo zastrzyków robiłam.

A z tym sie zgodzę, że domięśniowe są bardziej niebezpieczne.

Teraz wybawiłam się troczkami z Gagusią, ona za tym przepada i skacze aż na metr za tym do góry. :roll:

Przestałam jak już zaczęła szybciej oddychać, bo boję sie ją forsować.
Niunia bawi się piłeczką szmacianą. :lol:

Nasza kocia rodzinka. Niunia i Gagusia (FeLV+)

Kto przegląda forum