Postęp zerowy. Ale wlazła mi dzisiaj na kolana, no i mizia się i mruczy jak prawdziwy miziak
Z tych mniej dobrych, odkąd podajemy leki, Niki już wogóle nie odwiedza kuchni kiedy coś robię, co jest dziwne bo to żarłok i wogóle

i mam problemy z łapaniem

no ale... poczekamy sobie, wolę żeby była taka nieufna niż chora
Kasiu, zdrowie zdrowiem, ale ona mi chyba kiedyś padnie na zawał przy łapaniu

zawsze jest przynajmniej jedna qpa ze strachu, na dodatek trzęsie się jak galareta na mój widok, fuczy, atakuje... to dla niej za duży stres, ale cóż zrobić kiedy nie chce jeść leków z jedzeniem

dzisiaj dostała jedną porcję z calo-petem, a drugą ze śmietanką. No i oczywiście "parówka" w łazience
Jutro badanie...