Marcela bardzo się cieszę
Luelka ja też pisałam i do administratora strony i na inne podane tam adresy i nic. Nie mam odpowiedzi, a weryfikacja dalej sie nie posuwa.
Dostałam natomiast maila od opiekunki CK Mike'go . Pozwolę sobie go tu wstawić wraz z linkiem do artykułu, ku pokrzepieniu serc i dla wszystkich tych, co boją się adoptować strachulce i dzikuski
Kochani, Czy pamiętacie jeszcze dymnego starego Mike'a?
Na pociechę w Waszej trudnej sytuacji przesyłam Wam skan artykułu z
fachowego czasopisma weterynaryjnego, którego autorka, dr Jagra Kudła,
osobista behawiorystka Mike'a, jego przypadkiem posłużyła się jako
ilustracją tematu artykułu.
Przed jego napisaniem pytała mnie o zgodę, później przesłała wersję
roboczą do skonsultowania, a ja zaskoczyłam ją kompletnie, ponieważ
zażyczyłam sobie, żeby w artykule, wspominając o mnie, nie używała
określenia "właścicielka" tylko "opiekunka", ponieważ ja absolutnie
nie czuję się jego właścicielką, a tylko i wyłącznie opiekunką. Dr
Jagna zastanawiała się co na to powie recenzent artykułu, ale sądząc z
teksu, nie miał obiekcji.
Mike osiągnął szczyty bezczelności, ponieważ nadal pozostając
niesłychanie płochliwym zwierzakiem, jednocześnie zaanektował
całkowicie moją sypialnię i moje łóżko. Toleruje na nim wyłącznie
Toffika (to ten "pewny siebie kocur" z artykułu) i Muffinę, inne mogą
oberwać jeśli wejdą mu w drogę. Skąd on wie, że to moje naukochańsze
koty?!? Sypia ze mną ,mruczy, łasi się - ale tylko jeśli jesteśmy
razem na moim łóżku. W innym miejscu mieszkania zazwyczaj nie pozwoli
do siebie podejść. Do dziś zastanawiam się jak radziliście sobie z
obcinaniem mu pazurów - ja sobie nie radzę. No chyba, że mu pazurów
nikt nie obcinał. Ma zwyczaj co wieczór ok 20 wybiegać z pokoju w
którym rezyduje w ciągu dnia w stronę mojej sypialni, jeśli nie
reaguję - wraca i znowu wybiega wyraźnie pokazując mi, że czas iść
spać. Kiedy tylko zaczynam ścielic łóżko, on z pełnego biegu wskakuje
na nie, zajmuje najlepsze miejsce pośrodku, mnie łąskawie zostawiać
brzegi, i zaczyna się łasić, turlać, walczyć z kołdrą i mruczy,
mruczy, mruszy...
Co do do pozostałych Waszych byłych podopiecznych, to Willy wyrósł na
ogromnego, pięknego, łagodnego i ciągle płochliwego kocurka o
cudownym, lekko przedłuzżnym atłasowym futerku. Zaanektował na
wyłączność moja córkę i jej pokój, tam najchętnie rezyduje. Cwaniak
jest przepięknym, eleganckim kocurem. Uwielbiam poranki, kiedy
pierwsza wchodzę do kuchni i widzę jego długaśne łapki zwisające z
lodówki, wita mnie jego gruchanie i łepetynka nadstawiona do miziania.
Link:
http://docs.google.com/gview?a=v&pid=gm ... 1DV5s-B5DQ