Uszatek trochę lepiej, trochę

bo to uszko na brzegach trochę zaschło ale w środku...
W klatce nie chce być, układa się albo na fotelach, albo na łóżku albo pod łóżkiem.
Wczoraj go na trochę wyciągnęłam do miziania, mimo, że robiłam to bardzo delikatnie i tylko okolice zaraz poniżej kołnierza, to kociowi nie podobało się to, powarkiwał i ogonem machał.
Jak tylko pogłaskałam niżej to szarpał się i chciał uciekać.
Aż się boję myśleć, z czym mu się kojarzy "człowiek".
W uszku jeszcze masakra, trochę krwi wypływa ale lekarz powiedział, że mam nie ruszać uszka.
Wczoraj dostał w domu zastrzyk (bardzo mu się to nie podobało, musiałam to na dwa razy podawać bo się wyrywał).
Chyba przez ten zastrzyk wczoraj już nie przyszedł do mnie na mizianki, pogniewał się.
Wczoraj byłam u weta z Kluseczką, okazało sie że kanaliki łzowe nie są zatkane.
Nie mogłyśmy pobrać wymazu bo przez to zakrapianie oczek wyciek został zneutralizowany.
Dostałam do domu ten "sprzęt" do pobrania wymazu.
Spróbuję go zrobić jutro i przy okazji wizyty z Uszatkiem zanieść go do lecznicy a oni go wyślą do zbadania.
Musi być jakaś przyczyna tego łzawiącego oczka, poza tym Kluseczka trochę przekrzywia główkę.
Kawalerka wczoraj rozrabiała. Najpierw Michał chciał zagryźć Romeczka, potem Romeczek Michała, Murzynek próbował bawić się z Brzózką, za co oczywiście został przez "madame Brzózkę" ufukany.
Co się będzie szczeniak doczepiał do takiej hrabiny

.
Przyszła potem do mnie poskarżyć się na niego.
Mruczek patrzył leniwie na rozrabiające koty z wysokości komody a Myszka jeszcze wyżej bo z szafy.
Cóż było robić, służba nie drużba,

usiadłam na podłodze w pokoju, wędkę do garści i zabawiałam kociarstwo, coby je jakoś pogodzić
Trochę pobiegały ale w sumie pogodziła je kolacja, zgodnie szamały mokre jedzonko przy nieustannej kontroli jakości wykonywanej jak zwykle przez Romeczka, bo ten kocio przy każdym posiłku wykonuje cały rytuał: najpierw robi mi na blacie slalom między pustymi miseczkami, potem dopada pierwszej napełnionej miseczki, trochę skubnie, potem posprawdza, czy aby w innych miseczkach jest to samo, dopiero na końcu jest w miarę spokojna konsumpcja...

moje kochane, słodkie chłopaczysko
