Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

Zaden wzór. To sa po prostu zwykli ludzie, którym otworzyło sie oczy na inne stworzenia.I nie robcie mi zadnego kociarza roku. Slazacy bardzo nie lubią byc na świeczniku. Pomagamy jak możemy, ale jak robi sie głosno to się wycofujemy. Zostawcie koty nam a tytuły innym. Nam to wcale nie przeszkadza. Jest tyle osób ktore naprawde na taki tytuł zasluży, że ich wyłapcie. Ciekawe co jutro zastane na działkach. Acha altana dalej jest cała otwarta, bo nie wiem gdzie te zagraniczniaki śpią :ryk:

Przeczytałam post Lidiyi i jestem tego samego zdania. Nie mówiac juz ze Burasia najprawdopodobniej tez znajdzie sobie domek

dzisiaj dał się pogłaskać po główce, trochę był zaniepokojony, ale nie ma się co dziwić :mrgreen:

dziś 11-ty zastrzyk, musi dostać minimum 14

IKA 6 pisze:Przeczytałam post Lidiyi i jestem tego samego zdania. Nie mówiac juz ze Burasia najprawdopodobniej tez znajdzie sobie domek

jaki domek? ja nie wiem czy ona bedzie szczesliwa w domu...

Jak nie będzie szczęsliwa, to ma gdzie wrócić

Kciuki za zdrowie i domek Osmarkańca :ok:

Na razie kotunia jest na etapie zapoznawania sie ze mna i w ogóle z duzymi. Według mnie to nie jest zadatek na dzczka a na kota moze nie nakolankowego ale domowego. A lepszy domowy zywot niż działkowy no nie

Wspaniałe wieści

Poryczałam się, jak pisałaś o tej wycieczce krajoznawczej przywódcy stada i karnie wędrującymi za nim nowymi lokatorami.

Ech, aż wierzyć mi się nie chce, czy Ty nie na pewno nie konfabulujesz :wink:

No własnie wszystkie koty siedziały z tyłu a Burasia na krzesle. A dzisiaj tylko ona zostala w altance.
Powiem Ci szczerze ze ja tez nie wierzyłam w opowieść p. Tereni. Ale ona nigdy mnie nie okłamała i nie widze powodu aby to zrobiła wczoraj. Co do Bartka to był ostatni kocur niekastrowany,.Udało mi sie go złapać dopiero w lipcu tego roku i natychmiast szłam do najblizszego veta na kastrację ( a to była moja vetka). Ona wiedziała ze trzeba działac szybko bo ten kocur ma siłę. A to że wędrował z nimi po ogrodzie.... pamietajcie była tam równiez moja Mizii ( dwie czarne), to jest prawdopodobne.Na poczatku tego roku przypetał sie do nas kocur. Nazwalismy go Klakier. Na poczatku siedział u mnie a potem chodził za Bartkiem po całym Ogrodzie. Jak go zwiedził Bartek przestał przychodzić - miał swoje sprawy do załatwienia, a Klakier tak umiejetnie wciskał sie na kolana i do samochodu, że znalazł swój dom. Była kartka na bramce. Klakier pojechał do domu. Bartek to kawal drania ale kotu nie zrobi krzywdy i nie pozwoli aby kogoś przy nim skrzywdzono. Widziałam w jakim stanie przychodził do mnie. potem sie dowiadywałam, ze ktoś do uderzył czy zbił i zawsze chodziło o innego kota, któremu działa sie krzywda. Wierzę że Bartek ich oprowadzał. A teraz zajmuje sie swoimi sprawami. Przyjdzie do mnie na jedzonko jak temperatura spadnie do -10 stopni.i juz zostanie na całą zimę. A może znowu przyprowadzi jakąś biedę. Ten kot jest nieprzewidywalny i co dziwne do domu sie nie nadaje. Jak przyjdzie to zrobie mu zdjecia :wink:

Ika, wszystko co piszesz, to jakaś bajka. Cudowna, fantastyczna, urocza i ciepła bajka :1luvu:

Ta myszka, te pomidory w szklarni, ten Bartek z ogonem do góry a za nim stado kostrzyniaków...
Muszę się uszczypnąć...
Bo ja myślałam, że wszystko się dobrze kończy tylko w bajkach, Ty Czarodziejką jesteś...

To nie czarodziejka to poprostu CZŁOWIEK.Wielki szacun za człowieczeństwo!
Elżbieta

czitka pisze:Ika, wszystko co piszesz, to jakaś bajka. Cudowna, fantastyczna, urocza i ciepła bajka
Ta myszka, te pomidory w szklarni, ten Bartek z ogonem do góry a za nim stado kostrzyniaków...
Muszę się uszczypnąć...
Bo ja myślałam, że wszystko się dobrze kończy tylko w bajkach, Ty Czarodziejką jesteś...

Czitka a Ty znowu po swojemu. No przeciez myszy sa na polu. Moja działka leża ok 200 m od brzegu Ogrodu a Myzia mi non stop przynosi myszy z pola. Musiała pokazać Burasi gdzie one sa i teraz to bede miała przechlapane z dwoma kotami latajacymi za myszami w altanie :evil:

Przecie szklarnia na działce to nic nowego a pomidory zawsze tam były. U mnie tez jest szklarenka ale tam przechowuje w lecie storczyki

Bartek zawsze chodził z ogonem do góry. To typ przywódcy . A ze ludzi sie nie boi, no bo ich sobie wychował ( hi,hihi ). Jak Ty przyjeżdzasz na wycieczke do innego miasta też poruszasz sie za przewodnikiem. One robia to samo. Zawsze przypisywalismy wieksza inteligencje kotom. Wiec dlaczego teraz je dyskryminujecie. Przeciez sa na obcym terenie i ktos musi im pokazac gdzie sa stołówki. A jezeli tym kimś jest ktoś z ich rodzaju tym lepiej. Zaraz ide na działke zobaczyć co sie tam dzieje, a potem do veta z Maszko-Serduchem. Jak wróce od veta napiszę cd............

Wczoraj u nas padało wiec nie miałam zadnych informacji po południu. Dzisiaj rano poleciałam na działkę i co. I nic zadnego kota. Całe jedzenie wyjedzone ( wiec były). Legowiska potargane, wiec spały. A na działce zadnego kota nawet mojej Mizi. Koty poszły w tango :ryk:

Dzisiaj wyszło słoneczko po południu. Ja tyle co wrócilam od veta z Maszko. Teraz robie rosołek dla mojej hałastry. Dzisiaj na działke juz nie pojdę. Ale mam nadzieje na telefony karmicielek. Jak co to sie odezwę.

viewtopic.php?f=1&t=100840
Czitka mam nadzieje, ze nie pogniewasz o to co zrobiłam. W tym watku jest kotka, której oferowałam 2 Twoje ksiazki. Pozwolisz :cry:

IKa - a masz jakieś wieści o kostrzyniakach? Pojawiły się w polu widzenia :?:

Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

Kto przegląda forum