Witanko!
Jas ma sie lepiej, bardzo dziekuje za kciuki!
Krolowa sobie jaja zrobila na calego dzis rano

Poszla jak zwykle do ogrodu za potrzeba i zniknela

I nic nie pomagalo, nawet stukanie widelcem w talerzyk, zazwyczaj radykalne. Wcielo ja. Szukalismy oboje z Jasiem jak wariaci, darlismy sie, konie nam sie przypatrywaly podejrzliwie, podeszly calkiem bliziutko i wydawaly wspolczujace odglosy.
Chanelle wrocila po czterech godzinach (przezylismy z Jasiem koszmar, ona NIGDY takich numerow nie robila), nazarla sie po uszy, po czym sprytnie zeszla z naszego pola widzenia, otworzyla sobie drzwi do garazu i znowu wyszla!

Co gorsza, za nia podazyl Dexter

Polecialam za nimi, ale bylam boso i na kamieniach przed garazem musialam troche zwolnic. A szanowne panstwo rozwinelo skrzydla i zaczela sie zabawa w ciuciubabke

W koncu Jas zwinal najpierw Dexa, a potem wykorzystal nieuwage Chanelle (tarzala sie z rozkosza w piaseczku

) i oboje maja szlaban. A niech sprobuja sie znowu poklocic
Jak ja nie lubie kotow!!!!!!!