nic nowego, ma się dobrze, okaz zdrowia (przynajmniej fizycznego

), nikt nic od niego nie chce, więc jest wyluzowany
ostatnio fundację odwiedziła Pani, która przywozi do nas na sterylizacje i przetrzymanie po zabiegu kotki i znienacka wzięła łaszącego się do niej Nieśmiałka na ręce - nie zdążyłyśmy jej ostrzec, żeby tego nie robiła
kilka sekund siedział spokojnie i dalej się miział, aż dotarło do niego co się dzieje

, wyrwał się histerycznie i bezwładnie wpadł do wiklinowego kosza
na szczęście nie spanikował na kilka tygodni i po chwili znowu się do niej przyklejał
nikt o niego nie pytał