



Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Aniada pisze:Piotruś, Najwspanialszy z Mężów, określił się w kwestii pozostawienia Polly. Powiedziałam mu, że jeden z domków BARDZO chce Polcię zabrać. Małż stwierdził, że to już tylko ode mnie zależy, bo jemu Polly nie przeszkadza i może zostać.![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Ustaliliśmy, że oddamy ją tylko wówczas, gdy ewidentnie nie będzie mogła dogadać się z chłopakami, gdy nie pomogą krople Bacha i gdy okaże się naprawdę dominującym stworzonkiem. Jeśli kontakt z niebieściuchami się ułoży - Polcia zostaje.![]()
Radość mnie rozpiera. Fakt, że Polly zostaje otwiera drzwi do domku dla innego persika. Aamms, jeśli są u Ciebie maluchy, to dla jednego domek bym chyba miała. Moja pani księgowa bardzo chciała mieć Polcię. Marzy o persiku, jest zakocona syjamką. Persika kiedyś miała, ale odszedł z powodu chorób układu moczowego. Długo z tą panią rozmawiałam i wiem, że będzie jej smutno z powodu mojej decyzji. Jestem przekonana, że mały plaskacz rozwiałby smutki.
MAGDZIOL pisze:Ale się dzieje.Czytam od końca nie wiem co skąd i dlaczego ale gratuluje córeczki
![]()
Aniada pisze:Dziewczyny, jak radzicie sobie z uczuciem, że ten tymczasowy kot Wam ufa i że nie jest w porządku poszukiwać mu nowego domu? Prześladuje mnie takie właśnie wrażenie. Że szukając kocicy domku - zawiodę ją. Wierzę mocno, że koty dysponują niezmiernie szerokim wachlarzem uczuć wyższych, odznaczają się niebagatelną intuicją, i że Polly mnie... oceni. Pomyśli sobie - "ja ci zaufałam, a ty mnie nie chcesz". Paskudne wrażenie. Paskudne. Macie na nie jakąś receptę???
Aniada pisze:Widzisz, Magdziołku - ja chyba stchórzę. Poprosiłam męża, by wziął sprawy dokoceniowe w swoje ręce. Za tydzień w piątek, gdy nastąpi finał wszystkich badań, zabieram manatki i... uciekam do koleżanki na cały wieczór. W tym czasie Piotruś na otworzyć wrota kuchni... On ma trzeźwiejsze spojrzenie na te sprawy niż ja. Nie pozwoli im zrobić sobie krzywdy, a jednocześnie nie będzie panikował, gdy kotuchy będą się docierać. Ja mogę leczyć, tulić, karmić i sprzątać kupale, ale wrzaski i kwiki są nie na moje słabe nerwy - patrz początek wątku![]()
Mąż mój - tak w ogóle - podobno już kilkakrotnie pozwolił sobie (pod moją nieobecność) dokonywać prezentacji chłopaków naszej panience. Stąd mój pomysł, by poprowadził rzecz całą, skoro mu tak dobrze idzie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości