Moje nerkowe serduszko [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 23, 2009 10:47 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

trzymajcie się :ok:
mam nadzieję że szybciutko Kicia wroci do równowagi
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 23, 2009 11:22 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

Czy to możliwe zeby taka reakcja wystąpiła po Azodylu??? :( :( :(

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Śro wrz 23, 2009 13:56 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

trzymajcie się dziewczyny
a ja zdrówko też :ok:
Obrazek

Ania Z

 
Posty: 2370
Od: Śro lip 07, 2004 10:34
Lokalizacja: Lwia Ziemia ;) w Poznianiu

Post » Śro wrz 23, 2009 14:16 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

koconek pisze:Czy to możliwe zeby taka reakcja wystąpiła po Azodylu??? :( :( :(


A są opisane jakieś skutki uboczne?
Analizowałaś skład?

Zrób przerwę i zobacz jaka będzie reakcja ...

Kiciu kochana nie daj się :ok:
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Czw wrz 24, 2009 12:57 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

Trzymamy mocno :ok: Kiciu :1luvu:

muac

 
Posty: 2517
Od: Pt gru 12, 2008 19:53

Post » Czw wrz 24, 2009 21:50 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

Dzięki za kciuki.

Dzisiaj rano, po dwóch cniach przerwy w leku przeciwwymiotnym znów wymioty. Nie mogę ryzykować dalej i wracam do podawania.
Kiciek nie jest już tak słaby jak wczoraj, ale widać pogorszenie.
Wczoraj 5 razy zerwała się z kroplówki. Dziś nie chciała jeść nawet ze strzykawki, więc karmienie było niezbyt przyjemne.

Ona zaczyna się mnie bac, jak wchodzę do pokoju, w którym śpi to już jest cała wystraszona, co tym razem będę jej robić: żarcie, tabletki, kroplówki? Załamuje mnie to - nie chcę, żeby mój kot się mnie bał - a przez to cierpiał psychicznie.

Ktoś napisał, że wie się kiedy ma nastąpić TEN moment. To nieprawda. Nigdy nie będę wiedziała. Kim jestem żeby decydować o jej życiu lub smierci? Czy mam to zrobić teraz, kiedy ona czuje się w miarę dobrze, czy dalej ja meczyc lekami, kroplówkami i czekać aż się pogorszy, czyli kiedy ona zacznie cierpiec fizycznie? Czy to, że nie je to jej komunikat: mam dość, czy może apel "pomóz mi".
Skąd mam wiedzieć, przecież mi nie powie. Ona nie rozumie, że to wszystko, aby poczuła się lepiej. Im bardziej polepszam jej samopoczucie fizyczne - tym bardziej pogarszam psychiczne. Co jest gorszym cierpieniem? Bardzo ja kocham i chce jej ofiarowac kazdy kolejny dzien, tylko czy to dla niej dar miłości czy tortura? Nikt mnie nie nauczył i nie nauczy, jak być Bogiem. Nigdy nie będę wiedziała, czy ofiarując jej śmierć ofiaruję jej największy dar mojej miłości, czy popełnię po prostu morderstwo.
Czy mam prawo skazywać ją na kolejny dzień czy też obowiązek chronić ja przed najgorszym? I tak jej przed tym nie ochronię. Tak naprawdę nic nie mogę zrobić więcej. I ta bezsilność mnie dobija.

Przepraszam, że to napisałam, ale tylko tutaj mogę.

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Czw wrz 24, 2009 22:01 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

Koconku,

przeczytaj, jeśli będziesz miała wolną chwilę, moje wspomnienia o Tince. Może Ci to jakoś pomoże: viewtopic.php?f=1&t=87400
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Czw wrz 24, 2009 22:36 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

koconek pisze:Ona zaczyna się mnie bac, jak wchodzę do pokoju, w którym śpi to już jest cała wystraszona, co tym razem będę jej robić: żarcie, tabletki, kroplówki? Załamuje mnie to - nie chcę, żeby mój kot się mnie bał - a przez to cierpiał psychicznie.

Kot się przyzwyczaja do zabiegów leczniczych i nawet jeśli okazuje niechęć, to docenia ich dobroczynne skutki - lubi mieć pełen brzuszek i lepsze samopoczucie po kroplówce. "Dać mu spokój" oznacza zostawić go samego z jego chorobą i cierpieniem, bo wiadomo, ze jego stan będzie się pogarszał. Oczywiście trzeba oszczędzać mu stresu, zbyt częstych badań i wizyt u weta - ale reszty trzeba pilnować. Niestety, przy pnn tak będzie już do końca życia kota - leki, dieta, karmienie, kroplówki. Często to my męczymy się myśląc, że męczymy kota.
Zwierzęta nie chcą umierać - często udają lepsze samopoczucie, żeby nie zostać odrzuconym czy wyeliminowanym ze stada. To my przypisujemy im nasze hedonistyczne kryteria. Eutanazja to ostateczność ratująca od bólu i agonii, a nie od choroby.
Ostatnio edytowano Pt wrz 25, 2009 0:17 przez mziel52, łącznie edytowano 1 raz
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15239
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw wrz 24, 2009 23:14 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

koconek pisze:....
Ktoś napisał, że wie się kiedy ma nastąpić TEN moment. ....

Ktoś przekłada swoje wizje, na wolę zwierzaka, która w rzeczywistości pozostaje nieznana.
Śmierć jest pisana każdej żywej istocie, ale każdy dzień jej wyrwany, jest wielkim zwycięstwem.
Tinki wspomnienia warto przeczytać - szacun dla niej.
Wszystko jest względne.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt wrz 25, 2009 10:11 Re: Moje nerkowe serduszko - dzieje się coś złego

Po czarnych chmurach wyszło słońce.
Kicia dziś dużo lepiej. Wczoraj nawet się trochę pośmiałam, gdy mój TŻ próbował ją nakarmić.
Kitek siedział owszem bardzo grzecznie, ale tak zaciskał wargi, że aż robiła mu się głupia mina.
Jak tylko ja brałam strzykawkę do ręki otwierał dzioba, TZ - znów zaciśnięcie. To było naprawdę przekomiczne, jak na kreskówkach, ale jest też niestety tragiczne, bo oznacza, że nie pozwoli nikomu innemu się karmić.

W dodatku mój kot zaczął pachnieć...OGÓRKAMI! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Normalnie zielone ogóry, albo arbuz. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Zupełnie jakby się dorawała do jakichś perfum, tylko, że moje są dla niej całkowicie niedostępne.
Nie narzekam, lepsze to niż śmierdzieć moczem... :roll:
Może to jakiś skutek uboczny Azodylu? Jeśli tak to sama zacznę łykać - oszczędzę na perfumach :mrgreen:

Teraz przede mną inne dylematy - czy przygarnąć Homera, czy też nie dam rady z dwoma bardzo chorymi kotami, które będą z uwagi na swoje choroby przebywać w dwóch róznych miejscach :(

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Pt wrz 25, 2009 14:53 Re: Moje nerkowe serduszko - nowe kłopoty

Dziś robiliśmy kontrolny RTG płuc, gdyż pojawiały się chwilowe duszności i dla świetego spokoju chcieliśmy wyeliminować ewentualnego "braciszka" w płucach.
Płucka, tchawica, oskrzela czyste. Za to przy kregosłupie na grzbiecie 2cm guzek i to nie jest obszar "szczepienny" :cry: . Nie wiem, czy ją męczyć i robić biopsję :( . W poniedzialek mamy badania kontrolne - krew, mocz.

Własnie nadzieja dla Homerka się oddaliła. Nie chcę się podejmować czegoś, żeby potem nie dać rady :( :oops:

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Pt wrz 25, 2009 17:25 Re: Moje nerkowe serduszko - nowe kłopoty

Trafiłam do Cebie przez wątek Homerka. Bardzo mocne kciuki za Twoje futerko!
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Pt wrz 25, 2009 18:41 Re: Moje nerkowe serduszko - nowe kłopoty

Jak u mojego seniora znalazłam pierwszego guzka to prawie oszalałam ze strachu ... wtedy miał chyba 10 lat. Jeden z wetów uspokoił mnie, że starszym kotom mogą się robić takie różnego rodzaju guzy i guzki, odradził biopsję, miałam sprawdzać, czy nie rośnie. Jednego ma pod pachą, jednego na tylnej łapie, teraz czuję też zgrubienie na kręgosłupie jak u Twojej Kici.
Nie denerwuj się, spokojnie sprawdzaj, czy nie rośnie i czy nie zmienia się np. sposób poruszania Kitki. To może być sprawa zwyrodnieniowa, niekoniecznie od razu coś o czym pewnie myślisz ...

Mamy już koty w bardzo podeszłym wieku, popatrz na ludzi w wieku odpowiadającym naszym kocim nastolatkom - 99% tych ludzi ma najróżniejsze często poważne dolegliwości ... tak już niestety jest. Ja ze swojej strony staram się dbać, żeby każdy dzień mojego Rycha wyglądał tak samo, te same czynności, te same pory dnia, pełna stabilizacja. Wydaje mi się, że ten komfort jest dla nich najważniejszy ...

Twoja Kicia ma w Tobie wspaniałą opiekunkę - a to dlatego, ze po tylu latach na pewno potrafisz niemal odgadnąć jej myśli ...
Obserwuję z podziwem Waszą walkę o normalne życie Kici ... wielki szacunek :aniolek:

Sorry, ze tak się rozpisałam, ale musiałam :oops: ja też każdego dnia boję się rozstania :oops: mam 17-latka ...
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Pt wrz 25, 2009 20:17 Re: Moje nerkowe serduszko - nowe kłopoty

Bardzo dziękujemy za miłe słowa.

Obraz RTG jednoznaczny:

Obrazek

ale na biopsję się raczej nie zdecyduję. Będę obserwować.

koconek

 
Posty: 2586
Od: Sob sie 08, 2009 15:41
Lokalizacja: koconkowo

Post » Nie wrz 27, 2009 0:03 Re: Moje nerkowe serduszko - nowe kłopoty

A ten guzek pod palcami też czuć? Bo jeśli tylko on jest na zdjęciu, to może być jakaś przypadkowa plama?
Moja kotka (z nadwagą) miała na plecach kaszaka przez dobre parę miesięcy - najpierw był twardy, potem jak trochę urosł, to pękł, wyszła gęsta zawartość i guzka nie ma.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15239
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Levika i 469 gości