Jeżyk zdjęty z chodnika, zabrałam go bo zobaczyłam kleszcza, miałam go usunąć, odpchlić i wypuścić z powrotem. Okazało się, że kleszczy jest mnóstwo, jak zaczęły wiać maleńkie takie jak spryskałam Fiprexem, zadzwoniłam do pogotowia dla jeży- za mały, nie poradzi sobie sam, no i co robić, ano przetrzymam go do niedzieli, a niedzielę być może zabierze go pan, który pomaga jeżom z Kłodzka. Jezyk sobie teraz smacznie śpi, ma termofor na całą noc, zobaczymy co będzie dalej.
Koteczka lata jak zwariowana, ale z niej ciekawska Panna

Jest strachliwa, ale nie syczy, nie prycha, nie jest agresywna.
Edzina, a na co Ty jej ogona naciągałaś?
Aaaa...i wazne: zjadła kolację, nie wiem czy coś zrobiła jesli chodzi o kuwetkę, ale może cos odkryję po jej wyjeździe?
