No niestety czekają...
Aż się płakać chce jak się je ogląda w tych klatkach (piszę o Kesi i Indii). One tak bardzo chcą do człowieka, każda na swój sposób, ale bardzo, bardzo tęsknią za noramalnościa kota domowego.
Niby nasz hotelik to nie schronisko, jest opieka indywidualna, są pełne brzuszki, jest głaskanie dwa razy dziennie... Ale czy to wystarczy do szczęścia kotu?
No i jeszcze jest druga strona medalu.
Puki panny nie opuszczą hoteliku, to nie weźmiemy żadnej kotki po sterylce

tam było takie nagromadzenie wirusów, że po prostu się boimy... (jak lokal będzie pusty do odkazimy, odmalujemy i dzikusy zapraszamy z otwartymi rękami

).
...że nie wspomnę o Indii, która dostaje furii jak przybywa nowy kot (dwa razy nocowali chłopcy z Sokolnik po odjajczeniu), nie dosyć, ze syczy na nowych, to jeszcze Kesi przez klatkę się dostaje.
Więc tak na prawdę wyadoptowanie tych dwóch koteczek jest warunkiem funkcjonowania hoteliku.
Prosimy o pomoc w adopcji, koteńki od pół roku siedzą w klatkach...