Bazyliszkowa pisze:Myślę, że sam kaftan może być przyczyną, że Mela nie ma ochoty się ruszać nawet do jedzenia czy kuwety.
Mój Klakier miał po zabiegu chirurgicznym założony na chwilę kaftan i zachowywał się prawie jakby go sparaliżowało (a nie było to zaraz po zabiegu, tylko po tym, jak sobie trochę rankę rozdrapał kilka dni później, więc nie była to reakcja na ból, tylko stres).
Podejrzewam, że po zdjęciu wdzianka od razu będzie lepiej.
Też mi się taka opcja tłucze po głowie. Tyle, że nowy kaftan jest naprawdę 'w porządku'. Mela dość swobodnie w nim może się poruszać, bez problemu wskakuje na sofę, fotel czy krzesło. Nie mogę dojść o co chodzi z tym nagłym polewactwem. Tak jak dziś: Robiłam sobie śniadanie, Gacek podbiegł pożebrać. Obudzona przez niego Mela też przyleciała pod lodówkę. Nie odrywając oczu ode mnie, zadziera ogon, polewa, i nie ruszając się z miejsca dalej żebra o spady z lodówki. Jak ją co 2 godz. zaniosę do kuwety - sika tam grzecznie. Po czym idzie spać na sofę pod swój kocyk. Jak jej nie zaniosę do kuwety - to po 2-3 godz. wstaje, sika tam gdzie stanęła, przekłada sie obok na suche miejsce i śpi dalej. Nie mam pojęcia, co się nagle stało. Przecież od kilku tygodni posikiwanie już jej się nie zdarzało. A nawet, jak się jej zdarzało wcześniej, to jakoś inaczej, najczęściej gdzieś na podłodze w holu lub łazience.
Jakieś pomysły? Szkoda mi zamykać ją na noc w łazience, ale póki co nie widzę innego wyjścia. Wczoraj miałam wrażenie, że była trochę obolała, i nawet nie protestowała. Ale jak zacznie po swojemu zamknięta wrzeszczeć, to cyrk będzie niezły. I żeby znów izolowanie jej się na psychikę nie rzuciło. Sama nie wiem...


