K-ów, superpilna mamka dla 1-tygod. malucha z Kłaja!!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 21, 2009 7:34 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Tunisia pisze:
lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna

witam, co robią pracownicy w schronisku można łatwo sprawdzić np przyjść w jakiś dzień i poobserwować co to za praca, najlepiej od 7 rano do 21, wtedy będzie mniej więcej pełny obraz "nieużyteczności tych nieczułych i obojętnych ludzi", nie ma wyszczególnionych pracowników od kotów, praca jest podzielona, 7-8 pracowników na zmianie musi zająć się ok 650 psami i kilkadziesięcioma kotami w poszczególnych sektorach, sa tylko dosłownie 3 wolontariuszki, które biorą do domów ile tylko mogą, co przy liczbie średnio 5 kotów przyjmowanych dziennie i wydawanym 1 jest sprawą niełatwą (wolontariuszy jest ok 300 ale przeciez przyjemniej wyprowadza się psa raz na tydzień czy dwa, najlepiej nie pobrudzić się przy tym niż wziąść jakiś poważniejszy obowiązek na siebie). nie ma ani jednego pracownika który nie miałaby mniej niż 3-4 zwierzaki ze schroniska w domu, trzech! lekarzy wet. ma u siebie po kilka przypadków beznadziejnych, a i tak kilka kotów jest w bardzo, bardzo beznadziejnym stanie - naprawdę serce się kraje jak do nich przychodzę, co dwa dni jest już o kilka kotów więcej a które którymi się opiekowałam odchodzą - może macie na to jakis super sposób?? nie przyjmować? na dom czeka ponad 50 kotów "adopcyjnych, część ma kk, większość jeśli nie wszytskie bardzo źle znosi azyl psychicznie i od tego się zaczyna, wszytskie czekają na domy, sa spragnione człowieka, nie mogą się odlepić jak się od nich wychodzi, niektóre jakby wiedziałały że juz jutro się nie spotkamy bo będą w lepszym swiecie, mi np jak się uda wyleczyć a poyem wyadotować któregos z kolei, bo już straciłam rachubę, to potem muszę przeprowadzać selekcję, które z nich najbardziej potrzebują dt., czekał na mnie stary kociuch z mocznicą i kalciwirozą ale musiałam zabrać ostatnio 2-3tygodniowe maleństwa do wykarmienia, 2 dni później przywieziono mi 2 kolejne , jeszcze mlodsze z kk, pojechałam po tego kota a on już umarł bo się spóżniłam o 2 dni, a nie miał kto go zabrać - nie miał kto, a dwa tyg, wczesniej miałam wybór: on albo 2 kotki z ciężkim zapaleniem płuc, jedna nie zyje, umarła u mnie w domu na moich rękach.
to trochę nie na temat i chaotycznie ale musiałam to z siebie wyrzucić bo wysiadam już psychicznie, fizycznie też, w schronisku jest masę rzeczy do zmiany, poprawy itd ale jako osoba która jest tam prawie codziennie (poza normalną pracą ) czuję się w obowiązku tłumaczyć te "szantaże emocjonalne" choć wiem ze zaraz posypią się na mnie gromy, w sumie nie wiem po co to piszę bo to bez sensu a pracownikiem schroniska nie jestem,
tak czy owak - miłego niedzielnego popołudnia


Dziękuję, że to napisałaś.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 7:37 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Ogocha, wielkie dzięki, że zajęłaś się maluszkiem :1luvu: Na pewno był głodny, bo p. Gosia w schronie nakarmiła go koło 14-stej, jak zadzwoniłam, że jest DT (na wyrok czekał na głodnego, okrutne to ale pewnie było szkoda i czasu i mleka skoro i tak miał iść do uśpienia :( ). Rozmawiałam z wetką ale otwarcie przyznała, że maluch może siedzieć głodny dopóki go nie zabierzemy czyli gdzieś do 20-21-szej, bo ona ma tyle chorych kotów, że się nim nie zajmie. Pieprzona proza życia :evil:

Najważniejsze, że mały już bezpieczny, w cieple i z pełnym brzuszkiem.
Franiowi jak widać też się dobrze dzieje.
Tylko czemu moje ogony dostały znowu sra...i? Szczególnie te, które pójdą lub może pójdą we środę do domu :evil:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 7:40 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Wracam z Kocismkiej.Syfus magnus pecinensis. Myślę, że jak na nasze mozliwości czasowe to jest obsadzone na max. Dzisiaj znowu spóźniona do pracy: 1:20 minut w ekspresowym tempie. Klatka sreberek zasyfiona. Może Ritę wypuścić, ona przy tym draniu biedulka jest. Śnieżek miauczy żałośnie żeby go wziąć na ręce i wogóle się zainteresować. Felek rozrabiaka, fotki słabe wyszły bo nie ustał w miejscu. Kredki się coraz mnie boją. Dzisiaj pogoń za niedomagającą z 10 minut trwała. Jeździłyśmy jak po lodzie bo zmyłam podłogę :-)

Dzisiaj w pianie z wymiotów były ślady krwi. Trzeba koniecznie wziąć ją do lekarza, nie obejdzie się bez antybiotyku! Bardzo prosze o jak najszybszy transport. Wprawdzie podeszła do miski z jedzeniem ale jest bardzo chuda. Nie wymiotuje jedzeniem tylko pianą, znaczy że w brzuszku nic nie ma :(

Kastapra ja dzisiaj zrobię allegro Oczko. Jak będę miała czas na więcej to dam znać na forum komu jeszcze.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 7:41 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Tweety pisze:Ogocha, wielkie dzięki, że zajęłaś się maluszkiem :1luvu: Na pewno był głodny, bo p. Gosia w schronie nakarmiła go koło 14-stej, jak zadzwoniłam, że jest DT (na wyrok czekał na głodnego, okrutne to ale pewnie było szkoda i czasu i mleka skoro i tak miał iść do uśpienia :( ). Rozmawiałam z wetką ale otwarcie przyznała, że maluch może siedzieć głodny dopóki go nie zabierzemy czyli gdzieś do 20-21-szej, bo ona ma tyle chorych kotów, że się nim nie zajmie. Pieprzona proza życia :evil:

Najważniejsze, że mały już bezpieczny, w cieple i z pełnym brzuszkiem.
Franiowi jak widać też się dobrze dzieje.
Tylko czemu moje ogony dostały znowu sra...i? Szczególnie te, które pójdą lub może pójdą we środę do domu :evil:



Tweety po ćwiartce nifuroksazydu 2 razy dziennie. Moje tez tak miały :-)
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 7:42 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

ogocha pisze:Mały Ogryzek vel Baltazar Gąbka odstawiony do Pani Gosi.
A teraz coś napisze o schronisku... pod kątem Baltazara G.
Maluszek ok 3 tygodniowy, skulony w ogronym (w porównaniu do kociątka) transporterku (konkretnie taki był przykucnięty i opierał się noskiem o podłoże :(), na połówce podkładu, zasikanego całkowicie (podkład, który jest biały był całkowicie żółty od moczu) i dodatkowo ze śmierdzącym kupsztalem w rogu tegoż transporterka. Baltazarek był chłodny w dotyku i przemoczony swoimi siuśkami (nie dziwne, bo cieniutki podkład prawie pływał). Miał szeroką obrożo-taśmę plastikową na swojej cieniutkiej, długaśnej szyjce (rozumiem - może nie mają jakiś wąskich identyfikatorów dla kociątek ale wyglądało to dość upiorie - jak te obręcze u kobiet z pewnego plemiona afrykańskiego).
Baltazarek właściwie nie wydawał z siebie głosu, tylko cichutkie popiskiwania. Pani doktor poinformowała mnie, że chyba mały jest głodny. No cóż, na pewno nie darł się jak mały, głodny i w pełni sił kociak (kto słyszał, ten wie, że potrafi taki mały zaalarmowałc wszystkich w otoczeniu kilometra).
Kilka pytań dot. opieki schroniska nad Baltazarem Gąbką : Rozumiem, nie mają ludzi ale naprawdę nie ma nic w schronisku czym można by było takiego małego kociaka przykryc? Ile to by zajęło czasu? Moze tak raz na 4 godziny dać mu coś do zjedzenia? Moze zmienić całkowicie przemoczony podkład?

CD losów B.G. : Kociąto wzięłam do domu, troszkę przemyłam bo śmierdział okrutnie, położyłam go na butelce z ciepłą wodą i dałam kocie mleko. Niestety nie chciał nic jeść ale na siłę mu smoka wcisnęłam więc chyba troszkę wciągnął.
Najbardziej podobało mu się ciepełko butelkowe, od razu zasnął. Gdy się już porządnie ogrzał wzięłam go do samochodu (nadal z ciepłą butelką :)) i zawiozłam do Pani Gosi. Gdy czekałam na nią na parkingu, Baltazar otworzył te swoje mało-widzące jeszcze oczka, ziewnął potężnie 2 razy i zaczął się myć :) Mam nadzieję, ze ten brak apetytu był chwilowy bo mały był wychłodzony... A teraz jak mu już będzie ciepło, to będie nadrabiać :)

Nie dziw się jeden człowiek obsługuje około średnio 50 zwierząt
karmi , sprząta ,wydaje i zaprowadza do weta jak zauważy że coś
z nim nie tak , pracują tam jak maszyny
część wolontariuszy odpadło po prostu nie wytrzymali psychicznie
teraz możesz ich policzyć na palcach jednej reki
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 7:50 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

To nieprawda, że schron nie szuka domów tymczasowych.
Szuka!
Ja sama co jakiś czas dostaję coś niecoś. Ostatnio jestem oszczędzana ze względu na moją sytuację ogólną.

Mam jedną kicię, przygarniętą trwale ze schronu, i jednego pieska. Pieska wepchnięto mi trochę na siłę -Yezus Maria, ona sobie nie poraradz!!! Nie przezyje!!!- ale nie mam o to pretensji, bo zwierzak jest po prostu cudowny.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:01 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej, potem jego koniec!

Miuti pisze:
Tunisia pisze:
lutra pisze:Słuchajcie, ja tak sobie myślę w kontekście schroniska i maluchów, po co są tam ci pracownicy, co oni robią, czy nie ma takich od kotów, czy nie ma dedykowanych do opieki nad maluchami, no kurka wodna

witam, co robią pracownicy w schronisku można łatwo sprawdzić np przyjść w jakiś dzień i poobserwować co to za praca, najlepiej od 7 rano do 21, wtedy będzie mniej więcej pełny obraz "nieużyteczności tych nieczułych i obojętnych ludzi", nie ma wyszczególnionych pracowników od kotów, praca jest podzielona, 7-8 pracowników na zmianie musi zająć się ok 650 psami i kilkadziesięcioma kotami w poszczególnych sektorach, sa tylko dosłownie 3 wolontariuszki, które biorą do domów ile tylko mogą, co przy liczbie średnio 5 kotów przyjmowanych dziennie i wydawanym 1 jest sprawą niełatwą (wolontariuszy jest ok 300 ale przeciez przyjemniej wyprowadza się psa raz na tydzień czy dwa, najlepiej nie pobrudzić się przy tym niż wziąść jakiś poważniejszy obowiązek na siebie). nie ma ani jednego pracownika który nie miałaby mniej niż 3-4 zwierzaki ze schroniska w domu, trzech! lekarzy wet. ma u siebie po kilka przypadków beznadziejnych, a i tak kilka kotów jest w bardzo, bardzo beznadziejnym stanie - naprawdę serce się kraje jak do nich przychodzę, co dwa dni jest już o kilka kotów więcej a które którymi się opiekowałam odchodzą - może macie na to jakis super sposób?? nie przyjmować? na dom czeka ponad 50 kotów "adopcyjnych, część ma kk, większość jeśli nie wszytskie bardzo źle znosi azyl psychicznie i od tego się zaczyna, wszytskie czekają na domy, sa spragnione człowieka, nie mogą się odlepić jak się od nich wychodzi, niektóre jakby wiedziałały że juz jutro się nie spotkamy bo będą w lepszym swiecie, mi np jak się uda wyleczyć a poyem wyadotować któregos z kolei, bo już straciłam rachubę, to potem muszę przeprowadzać selekcję, które z nich najbardziej potrzebują dt., czekał na mnie stary kociuch z mocznicą i kalciwirozą ale musiałam zabrać ostatnio 2-3tygodniowe maleństwa do wykarmienia, 2 dni później przywieziono mi 2 kolejne , jeszcze mlodsze z kk, pojechałam po tego kota a on już umarł bo się spóżniłam o 2 dni, a nie miał kto go zabrać - nie miał kto, a dwa tyg, wczesniej miałam wybór: on albo 2 kotki z ciężkim zapaleniem płuc, jedna nie zyje, umarła u mnie w domu na moich rękach.
to trochę nie na temat i chaotycznie ale musiałam to z siebie wyrzucić bo wysiadam już psychicznie, fizycznie też, w schronisku jest masę rzeczy do zmiany, poprawy itd ale jako osoba która jest tam prawie codziennie (poza normalną pracą ) czuję się w obowiązku tłumaczyć te "szantaże emocjonalne" choć wiem ze zaraz posypią się na mnie gromy, w sumie nie wiem po co to piszę bo to bez sensu a pracownikiem schroniska nie jestem,
tak czy owak - miłego niedzielnego popołudnia


Alu.. wielkie pokłony za to, co robisz, a na co większość z nas nie ma siły..
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Pon wrz 21, 2009 8:05 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Zgadza się szuka domów tymczasowych
nawet dotuje leczenie ( na Rybnej ) i daje karmę
tylko jest brak domów tymczasowych
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:10 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Pomnę, jak w r. 2005 pojechałam do schroniska z p. prezes TOZ, obejrzeć przetrzymywanego tam charta. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą smycz i obrożę – takie rzeczy mogą się zawsze przydać... Wróciłam z potwornie zabytkowym pudelkiem miniaturą. A p. prezes... ze szczeniaczkiem – amsfatkiem, pokrytym takimi parchami, …że mi się na wymioty zbierało. I ona jeszcze tego parchatka do twarzy tuliła... Ma z nim teraz krzyż pański – ale to osobna historia.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:21 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

markopolo00 pisze:
Nie dziw się jeden człowiek obsługuje około średnio 50 zwierząt
karmi , sprząta ,wydaje i zaprowadza do weta jak zauważy że coś
z nim nie tak , pracują tam jak maszyny
część wolontariuszy odpadło po prostu nie wytrzymali psychicznie
teraz możesz ich policzyć na palcach jednej reki


Marek, o tym kocie była mowa średnio co 2 godziny, to nie jakiś zapomniany w kącie tylko świeżo wczoraj przyniesiony, który czekał, najpierw na wyrok, potem na zabranie go przez nas, nie był na ogólnej kociarni. I powiedziano mi, że najprawdopodobniej nie będzie nakarmiony, bo wetka nie znajdzie dla niego czasu. Ale zmiana podkładu to kwestia kilkunastu sekund, może to zrobić ktokolwiek, termofor też można było tam wsadzić, wiadomo jak na malucha działa wychłodzenie.
Nie ma co dywagować, wiadomo, że do ideału wiele tam brakuje. Nie wiem czy są zatrudniani pracownicy sezonowi, właśnie na okres rozrodu zwierzaków, czy np ludzie z bezrobocia do prac interwencyjnych, gdzie koszt przyjmującego jest żaden, czy osoby na staż, tez z biura pracy i również za free.
Miuti, ja nie piszę o DT, który weźmie psa i kota na tymczas tylko o domach, w którym zajęto by się czymś czego w schronie nie robią czyli wykarmianiem maluchów. I zresztą jaki tymczas? jedno i drugie zostało u Ciebie więc już jest po tymczasie, miejsce spalone.

A co do znajomości realiów schronu to przypominam, że współpracujemy z ostródzkim, gdzie jest może tylko ponad 300 zwierzaków ale za to tylko 3 pracowników i schron jest czynny tylko do 15-stej a potem głucha cisza, bo zamiast stróża wprowadzono z oszczędności monitoring, który oczywiście wychwyci, że się psy zagryzają, coś się pali itp :evil: I znam realia od kuchni a nawet od zaplecza kuchennego takiego, o którym wolontariusze nie mają pojęcia i może i dobrze, bo śpią spokojniej. Nie sądzę aby różnice pomiędzy działalnością schronisk były jakieś mocno drastyczne :roll:
Ostatnio edytowano Pon wrz 21, 2009 8:47 przez Tweety, łącznie edytowano 1 raz

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:38 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

POMOCY! Ja mam dziś wizytę u lekarza (napisałam weta), a potem muszę z Akimą do arwetu po pirata i z jedną O, bo kaszle. A tu mi pani z prokocimia robi awanturę, bo się z nią umawiałam na dziś (na telefon) i że ona wczoraj kotów nie karmiła (w piątek mówiła, że wyjeżdża z plecakiem na weekend), więc mi robi awanturę, czy ktoś może tam pojechać z łapką i transporterem?
Miuti, jeszcze jakoś ok. 20-21 chciałabym wziąć Oliviera, bo dom czeka.
POMOCY z PROKOCIMIEM, jeśli ktoś z prokocimia może, to ja dostarczę łapkę w drodze do arwetu. RSVP.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pon wrz 21, 2009 8:48 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Miuti, ja nie piszę o DT, który weźmie psa i kota na tymczas tylko o domach, w którym zajęto by się czymś czego w schronie nie robią czyli wykarmianiem maluchów. I zresztą jaki tymczas? jedno i drugie zostało u Ciebie więc już jest po tymczasie, miejsce spalone[/quote]

Ja dostawałam właśnie kupę maleństw butelkowych. Brałam je na czas urlopu.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:53 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Swego czasu dostałam też od TOZu całe stado kotków butelkowych, uratowanych z Olkusza. To dopiero była robota!
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 8:58 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Miuti pisze:Swego czasu dostałam też od TOZu całe stado kotków butelkowych, uratowanych z Olkusza. To dopiero była robota!


ale to idą od TOZ-u a nie bezpośrednio ze schronu. Tak jak było z persiakami, że Kosma dostała 6 persiaków ze schronu i ze 4 kociaki z TOZ-u do odkarmienia.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 21, 2009 9:02 Re: K-ów, 2,5 tyg. maluch ma czas do 15-stej-udało się, jest DT!

Kocięta ze schronu też były. Jednego sobie nawet zostawiłam, takiego niedorozwojka. Bidula umarła w wieku trzech lat.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 17 gości