
Pimpek należy do tych kotów, które nie mają szczęścia w życiu.
Jest "zwykłym" czarnym kotem, w dodatku niezbyt proludzkim, nieśmiałym, dzikawym.
Nie wiadomo skąd wziął się w schronisku w Milanówku, w każdym razie do tej pory mieszkał sobie dość spokojnie w dużej kociarni, spędzał czas na dużym wybiegu i starał się nie rzucać w oczy ludziom.
Wolontariusze z niepokojem zaobserwowali, że Pimpek bardzo chudnie.
Udało się odłowić go do izolatki i zdiagnozować: i niestety diagnoza jest zła.
Mocznica oraz chora trzustka. Do tego dochodzi okropne wychudzenie, wynikające z choroby.
Nawet na zdjęciu widać, że biedak bardzo cierpi

W warunkach schroniskowych jego leczenie jest zupełnym fiaskiem

Pimpek przebywa w izolatce, ciemnej i nieprzyjemnej (innej nie ma), która właściwie na wszystkie koty, które się tam znajdą działa depresyjnie.
I niestety umieszczenie go w izolatce nic nie daje, ponieważ z karmą leków nie chce zjadać, a podawanie mu ich przysparza mu okropnych stresów.
W trakcie podawania kroplówki Pimpek siusia lub robi kupę z przerażenia!
W schronie nie ma żadnych szans.
Prosimy o bardzo wiele. O doświadczony DT - hospicjum, który podejmie się opieki nad chorym kotem w jego prawdopodobnie ostatnich miesiącach lub tygodniach. Może uda mu się przedłużyć życie, może tylko zredukować jego cierpienia.
Czy ktoś jeszcze zdąży pokazać temu kotu, że człowiek może być dobry i miły?
To młody kot! Może właściwe prowadzenie, uwaga opiekuna i dobrego lekarza pozwolą mu jeszcze pobyć dłużej na tym świecie?
Nie zasłużył na to by umierać tak wcześnie. Nie zasłużył na to, by umierać w ten sposób!
Wiem, że prosimy o cud.
Ale tych cudów było już na tym forum sporo.
Było ich też kilka dla schroniskowców-nerkowców.
Czy Pimpek dołączy do tego grona?