Weekend zaczął mi się nieszczególnie..
Dostałam rano telefon, że bura Łazanka, której w styczniu znalazłam domek, aktualnie go traci. Opiekunka nadała jej imię Pusia. Obecnie opiekunka przenosi się z trzyletnim synkiem do mieszkania, którego właściciel nie zgadza się na kota.
Mamy czas na znalezienie domku do końca.. września!!!!!
Opiekunka zadzwoniła najpierw do mnie, zgodnie z obietnicą i klauzulą zawartą w Umowie Adopcyjnej. Nie chcę nawet wiedzieć co jest opcją, jeżeli chata się nie znajdzie..
Pusia mieszka w Warszawie, jest bura, wysterylizowana. Ma 11 miesięcy.
Opiekunka dużo pracuje, wracała do domu późno i nie miała okazji do częstego kontaktu z kotem. Pusia była zawsze nieśmiała, ale chciała być z człowiekiem, więc chyba źle się stało, że jej nowa opiekunka tego czasu nie znalazła i nad kotem nie popracowała..
W dodatku w domu był trzylatek, wesoły i głośny. Niedobry mariaż z nieśmiałym kotem..
Relacje z domku były bardzo optymistyczne i dobre, dlatego nie podejrzewałam, że kotka jest nadal nieśmiała, chowa się po kątach i tylko "bywa" na rękach..
Niby nie powinnam mieć do siebie pretensji, ale jest mi jakoś niewygodnie na duszy.. Co źle zrobiłam?
Oto wątek Pusi ze stycznia.
viewtopic.php?f=1&t=87238&p=4937436#p4937436
Pusia-Łazanka w styczniu 2009 r.




Mam obiecane aktualne zdjęcia i opis kotki, ale dopiero najwcześniej wieczorem.
Poproszę o ciepłe myśli..
Kto pomoże koteczce?