Agn pisze:Gallu, mi też się wydawało, że jak test wychodzi dodatni, to białaczka [czy FIV] jest. [Na tym zresztą opieram swoje przekonanie, że Forty ma FIV, choć 'pasek stanu' był bardzo nikły.] Jednak właśnie ze względu na niedoskonałość testu, na 'rozsypkę' elementów krwi [wynikającą ze złego stanu kota], test czasem przekłamuje. Stąd taki wynik - w takich okolicznościach - nie ma wg mnie wartości diagnostycznej.
Ależ właśnie tym bardziej może mieć.
Tylko najlepiej robić go z osocza lub surowicy, nie z pełnej krwi. Bo testy ELISA robione z pełnej krwi dają przekłamania znacznie częściej i to niezależnie od stanu kota. Miałam do czynienia z kilkoma przypadkami przekłamań przy teście robionym z pełnej krwi (również u kotów bezobjawowych, "wizualnie" zdrowych) i w związku z tym zaczęłam prosić o robienie testu z osocza lub surowicy (tak sobie wtedy wydedukowałam, że powinno być lepiej). Jedna z wetek (bardzo dobra zresztą) początkowo uznawała to za moją fanaberię. Aż po całej serii zafałszowanych, niepewnych wyników u różnych kotów w różnym stanie, skonsultowali to gdzieś w jakimś labie i teraz w zasadzie standardowo robią z osocza i surowicy. Lab potwierdził, że badania robione z pełnej krwi dość często są zafałszowane.
No i absolutnie trzeba przestrzegać czasu - my nastawiamy minutnik, żeby nie zapomnieć i nie spóźnić się z odczytem. Testy odczytane po czasie (nawet tylko kilka minut) potrafią podeschnąć i pojawia się kreska, zwłaszcza przy badaniu z pełnej krwi. Te czerwone części jakby podbarwiają miejsce, gdzie naniesiony jest odczynnik dający kolor w obecności antygenu we krwi.
Z FIV jest trochę inaczej, dlatego że w teście na FIV oznaczane są przeciwciała, nie zaś - jak przy FeLV - antygen. Nie wiem co prawda, czy koty mogą wytworzyć jakieś przeciwciała na FIV i nie zarazić się. Możliwe oczywiście, że kwestia dotycząca możliwości podbarwiania preparatu przez "czerwone części" jest podobna - ale nie wiem tego, nie mam doświadczenia w tym zakresie.
Nie "wykłócam" się, oczywiście, piszę tylko o moich doświadczeniach i punkcie widzenia.
Ja w każdym razie zaczęłabym jednak od ELISA, jeśli jest podejrzenie białaczki zakaźnej, a potem decydowała się ewentualnie na PCR.