Wtorek. Dzień dobry, nie było mnie w domu kilka dni, ale nieustająco mam w głowie kostrzyńskie koty. Spadamy na wątku. Znikamy. Koty siedzą w klatkach, jakby czekały na wyrok. Czas leci. Nie, tak nie może być. Zrobiono już tak wiele, mamy prawie sukces, no prawie...
Wszystko jest ważne. Dziękuję Wszystkim za wszystko.
A teraz do roboty

Bo mnie nosi. Nie możemy ich odwieźć niebawem do Kostrzyna. To jest ostateczna ostateczność. I oby nie.
Nie o to chodzi co kto zrobił już, bo zrobiliśmy bardzo wiele. Błagam, sprężmy się.
Osobiście poprzez jakieś tam znajomości teoretycznie mam dom dla kotusi oswojonej (dobrze by było, żeby już był transport, żeby się pan nie rozmyślił), razem z Bungo sprawdziłyśmy AgroArtturystykę pod Ślężą, dzisiaj również rozpracowywałam pałacyk w Wojnowicach koło Wrocławia, ale niestety po śmierci żony właściciela, nikt tam się kotami zajmować nie będzie, a miejsce wydawało się dobre. Dziewczyny nasze kochane sprawdzały tę nieszczęsną stadninę. Ale co dalej? Mamy banerek, za który wielkie dzięki.
Wiele osób myśli, wiem. Wszystko cenne. Ale to za mało. Wzywam wszystkich zaglądających i proszę o poświęcenie kostrzyńskim kotom 20 minut w necie.
Proponuję:
Przygotowanie jednego błagalno-proszącego tekstu o kotach z wstawionymi fotkami, linkiem do wątku i obietnicą dowiezienia kotów z zapasem żarełka i sponsoringiem przez jakiś czas.
Tekst przygotuje dzisiaj Bungo
I najważniejsze teraz. Proszę, aby każdy z zaglądających na wątek odnalazł w necie ile może agroturystyk, stadnin, zameczków, Bóg wie czego w swoim regionie, takich, którzy mają maila, pobrał tekst i wysłał. Koniec. Kropka. I nam tu opowiedział, gdzie wysłał.
Ja najmocniej przepraszam, że piszę w charakterze imperatywu kategorycznego. Możecie na mnie krzyczeć, albo mnie bić.
Mamy kilka ostatnich dni. Siadamy teraz do wyszukiwarek i wpisujemy hasło agroturystyka w swoim regionie. I czekamy na Bungo, wyszła na zakupy, a po drodze myśli nad tekstem. Wróci i napisze.
My już wtedy mamy listę miejsc do rozesłania.
I pytanie do Fundacji KOT. Czy możemy , to znaczy Bungo, pisać nie tyle w Waszym imieniu, ale wspominając o Fundacji, powołując się, itd. To zawsze będzie lepiej wyglądało, niż mail od osoby prywatnej.
Zróbmy wszystko, co możliwe. Popatrzcie na zegarek i napiszcie, ile czasu zajęło Wam wyszukanie adresów.
Powodzenia i kciuki
