Zaloga ma sie swietnie po kuracji odrobaczajacej dla sfinek
Czuja wiosne i wiosennie przetrzepuja sobie nawzajem pierze, w przerwach przypominajac sobie nagle, ze zaraz maj, slowik spiewa i buzi tez trzeba sobie dac
Deszczowe dni, jak wczoraj, Sisiulka spedza w swojej alkowie pod sufitem. Przytargalam drabine, bo mnie ciekawosc zzerala i widze, ze dziecina cus przyduza do tego kartonika po butach, w ktorym lezakuje. Glowke na kancie opiera, w szyje jej sie wrzyna, pupa rozlewa sie po bokach...
Trzeba cos zrobic, bo tak byc nie moze. Wyszperalam wiekszy karton po butach (Juniorowi stopa urosla

), poswiecilam kolejna miekka poduche i dumnie podmienilam podczas jej nieobecnosci. Lece szukac Cesarskiej, bom ciekawa jej reakcji. Wspinam sie znow po drabinie, balansujac ze zdziwionym kotem w jednej rece, stawiam ja na progu ruchem voila... i obie zdziebko sie zdziwilysmy.
Kto lezy w kartoniku i przeciaga sie a pomlaskuje z zadowolenia?
Michu himself!
Szybki jak kometa, bo odeszlam na raptem pare minut
Sisiula podeszla, wzrokiem go mrozi i zaprasza do wyjscia, a ten oczeta przymyka i presji nie odbiera.
To ta lapinke jedna probuje na poduchy wsunac, ale Misio przybral ksztalt naczynia w ktorym sie znajduje i szpilki nie wetkniesz
Dziecina na mnie z wyrzutem spoglada: to taka z ciebie kolezanka? Przynioslas mnie tutaj cobym zobaczyla jak mnie Michu z lozka wygryzl?
Obrazila sie strasznie. Dumnym krokiem przedefilowala po szafkach, a potem usiadla na szafie w salonie i siedziala jak sfinks, nie zmieniajac pozycji, przez pare godzin. Buzia w ciup, oko ciemne
Podchodzimy, zagadujemy, a Cesarzowa lebek w druga strone, i wyniosle w sciane sie wpatruje... do mnie mowisz, czy kolo mnie?
W koncu Toto wyszedl, a Sisiula lotem sokola pomknela do niszy i nawet na spacer do ogrodka nie dala sie namowic
Wspielam sie po szafkach jak nawiedzona i oko me ciesze...ale co to? Lebek lezy na kancie, no przeciez ci sie w szyje wrzyna. Wiekszego kartonu juz tam nie zmieszcze
