Jana pisze:Przed chwilą zadzwoniła z ogłoszenia pani zainteresowana Iglakiem
O nie, nie oddam !
Wiecie, Iglak nawet przestraszony robi niesamowite wrażenie... Sylwetka, pysio i ta sierść... Jana super to określiła, wygląda jak wypastowany
Podróż minęła nam ...jakby go nie było

Siedział w kontenerku przykrytym dodatkowo ręcznikiem jak trusia. W domu najpierw zostawiłam go w środku, a koty obwąchały kontenerek z zawartością. Jedi to często strachulec przy poznawaniu (ludzi np.), więc jak zrozumiał, że w środku siedzi kot, to go osyczał i czmychnał do drugiego pokoju. Ciri natomiast go spokojnie obwąchiwała przez kratkę. Potem wypuściłam Iglaka na wprost krytej kuwety - żeby od razu wiedział, gdzie ta się znajduje

Wszedł bezpośrednio do niej i trochę posiedział. Przyszła Ciri bardzo przyjaźnie nastawiona, ogon spokojny, sierść leży, i sobie spokojnie wąchała jego pyszczek, a Iglak udawał, że jej nie widzi

Potem, jak odeszła, w niezwykle zwolnionym tempie wyszedł z kuwety i wszedł pod kuchenną ławę narożną. I dłuuugo tam siedział

Jedi się odważył zbliżyć na ok. 1,5 metra do niego, obserwował, już nie syczał. A Ciri jest bardzo zaciekawiona, co jakiś czas przychodzi popatrzeć na niego lub leży w oddali i obserwuje. Iglak cały czas nieruchomy i nie wydaje żadnego dźwięku. Potem wolniutko przeszedł z powrotem do kuwety, posiedział, nic tam nie zrobił i poszedł w inny kącik tej samej ławy narożnej. I siedzi tam dotąd. A Ciri leży na taborecie tak, aby go widzieć. W sumie minęło nieco ponad godz. jak go wypuściliśmy. Ma osobliwe zachowanie, siedzi teraz w kącie tyłem, ale z odwróconą głową i obserwuje, całkowicie nieruchomy. A we wcześniejszym kątku siedział wyprostowany z głową wysoko, za siedziskiem, by niczego nie widzieć

Za to dla mnie jego głowa była widoczna i dostępna - na delikatne pogłaskanie po czółku nie zareagował, nie drgnął nawet.
O, a teraz już z kątka wyszedł i leży obok, koło drugiej kuwety - robi kocio postępy

Jak dla mnie to on może tak długo, nam to nie przeszkadza
