» Czw wrz 10, 2009 6:49
Re: Mój Pięciokot cz.9 Tymczas na pokładzie, panika w oczach.
Nie biedny, tylko cykor. NIC mu nie zrobiła, po prostu jest. Chodzi po domu, ociera się o meble mrucząc, próbuje barankować do innych kotów, ale zachowuje sie wobec nich bardzo pewnie i może o to chodzi. Inna rzecz że dziś już widziałam zjawisko świadczące u ustąpieniu Tyśkowej paniki - siedziały sobie razem na moim krześle przy kompie.
A gnojstwo bezczelnieje. Głodne rano, odprowadziło mnie z pustą miseczka do kuchnie i asystowało kiedy niosłam pełną do pokoju. Już nie uciekło pod łóżko porzucając michę kiedy siadłam przy kompie - szwenda się pod nogami całkiem zadowolone z siebie. Łazi po mieszkaniu, bawi się papierkami, piłeczkami, myszkami (wreszcie ktoś to "odkurzy") porzuconymi przez gnuśny Pięciokot. Jak się najadło to przestało byc tak odważne, umyka, ale już nie w panice jak jeszcze wczoraj, tylko spokojnie odchodzi zachowując bezpieczną odległość. Przy misce pozwalało się głaskać, wzięte na ręce mruczy, ale kombinuje jak zwiać. Myślę że jak na trzy dni, z czego dwa tylko poranek i późny wieczór z człowiekiem, to i tak gnojstwo robi postępy.
