Mruczek już zaakceptował zmianę lokalu

, razem z innymi przychodzi na posiłki do kuchni, sypia bliżej "parteru".
Apetyt dopisuje, bardzo dopisuje

, chyba nie jadł za wiele w poprzednim domu.
Jeszcze mnie czeka zaszczepienie go.
Happy coraz lepiej z tylnymi nóżkami, coraz sprawniej wskakuje na łóżko, fotel, itp. Coraz bardziej jest miziankowa, najszczęśliwsza jest, gdy może spać wtulona w moje ramiona

. Apetyt też OK, boczki się pomału wypełniają.
Brzózka jakoś mniej pokasłuje, może tylko kupię u weta coś na odkłaczanie, zobaczymy.
Romeczek jest przeeeesłoooodkiiiii

, taki kochany urwis, bardzo fotogeniczny, wyluzowany, aż trudno uwierzyć, że to ten sam kotek, co na początku.
Franusia uspokoiła się, tylko to oczko

. Poprzednie kropelki skończyły się teraz podaję jej maść do oczka ale chyba nie obejdzie się bez wizyty.
Harriet coś na mój gust za mało je, inne jedzą więcej, ech, chciałabym, aby już jej przybyło ciałka na boczkach.
Taka leciutka jest. Ona je, suche, mokre, ale nie za dużo. Czasami też inne podjadają z jej miseczki.
Romeczek szczególnie, to taki urwis, że musi sprawdzić, co inne kotki mają w swoich miseczkach.
Chyba jeszcze poczekam z tą sterylką Harriet, muszę skonsultować to z lekarzem, może trzeba jej podać coś na wzmocnienie, na apetyt, sama nie wiem.
Ona lubi głaski ale na rączkach nie za bardzo chce być, woli sie położyć blisko, przytulić.
Czasami na siłę biorę ją na ręce, przytulam, szeptam do uszka. Ona jeszcze taka jakaś smutna jest, może tęskni za poprzednim domem, może potrzebuje więcej czasu, może u mnie jest za dużo kotów, może...
To taka cicha, spokojna koteczka, nie umie zawalczyć o głaski, pieszczoty itp ale uwielbia to.
Nie przepada też za czesaniem, chyba ją to troszke boli, bo przecież chudzieńka jest, trudno, czesanie może poczekać.