Mruczek już pomału sie przyzwyczaja, dzisiaj rano sniadanie zjadł razem z innymi kotami.
Wprawdzie nie w kuchni tylko w przedpokoju, zaraz przy kuchni.
Jeszcze fuczy na niektóre koty, ale wczoraj bawił się w berka z Michałem, Romeczek dzielnie im sekundował więc robimy postępy.
Pozwala też już się pogłaskać, nie za długo ale tu też idziemy do przodu.
Happy już trochę lepiej z nóżkami, wczoraj na własne oczy widziałam, jak wskoczyła na łóżko.
Do tej pory wspinała się więc tu też robimy postępy.
Harriet dalej leciutka jak piórko ale je, suche, mokre.
Nie je dużo więc nabieranie właściwej wagi trochę potrwa.
Franusia robi się coraz bardziej okrągła, dlatego częściej na nią wołam Kluseczka .
Jest dużo spokojniesza, krople do oczka się skończyły, musimy iść po następne.
Brzózka trochę mniej pokasłuje, może to tylko zakłaczenie.
Romeczek to taki słodki urwis, takie żywe srebro.
Pewnie to mój wymysł ale Mruczek z wyglądu jest bardzo do Stefanka podobny a z kolei Romeczek z zachowania.
Ale to pewnie tylko takie moje marne wyobrażenie...
Czeka nas sporo wizyt u weta, muszę też odbyć kilka wizyt u "ludzkich" lekarzy.
Wszystko pomału będziemy załatwiać.
Dziękuję wszystkim za wizyty w wątku, kciuki, ciepłe myśli itd... no po prostu: dziękuję za to, że jesteście
