Oj oj, ja to jestem beznadziejna w pisaniu
A tu ważna wiadomość
Rysio i Imbir dwa lata u mnieNo i co u kocurków...
Rysio jest przylepek, śpi najczęściej zwiniety w kłębek koło mojej głowy, więc poduszkę mamy na pół....tak jakby ... bo budzę się poza poduszką.... ale to szczegół .. zawsze moge spać na tej mniej wygodnej.
Ale za to ile ocierania łepkiem, ugniatania, mruczenia... już nawet kiedys w nocy usiłowałam wyłączyć to Rysiowe mruczenie, ale mimo obmacania całego kota , nie znalazłam wyłącznika

Ten kot bez człowieka by zginął, nawet jakby miał dom i pełna miskę , to jemu jest potrzebny człowiek najbardziej.
A co do jedzenia, nie można misek napełnić bo on pierwszy, chociaż je mało i jest chudy. Właściwie to nawet za chudy w porównaniu do dwóch pozostałych kotów.
Dzięki niemu wiem co to mruczenie, baranki.....
I co ciekawe Rysio nigdy, ale to nigdy nie przejmuje sie tym ,ze ja krzycze bo cos zbroili. reszta ucieka w popłochu, a on patrzy na mnie i pyta: ale o co chodzi, stało się coś????
Imbir, jak wiemy zwany DzikaDzicz, taki pozostał, ucieka na mój widok. Nie moge przejść obok niego bo zwiewa. Jak je, to ja się nie ruszam żeby się nie stresował. A jeść to on lubi, zwłaszcza mięso surowe, z powarkiwaniem zjada. Surowe mięsko jest tak ważne , że nawet podchodzi do mnie w trakcie krojenia i zabiera z ręki.
Swoje miejsce ma pod łózkiem, owszem uczestniczy w zabawach bylebym sie ja nie ruszała.
Za to w nocy przychodzi na głaskanie, jak ja leżę już. Myślałam że się bardziej ośmieli i przynajmniej nie będzie zwiewał jak będe przechodzić obok ale chyba nic z tego.
Jak wyjezdzam to informuje osobę dokarmiającą , że koty zostają dwa, z tego jeden widmo.... no i jeszcze go nie widzieli..... ( no cóż Aresa też nie widywali),
widocznie jedno widmo musi ze mną mieszkać.
Tak wiem zdjęcia by się przydały...się zbieram na sesję zdjęciowa