Przecież nikt nic nie wie , kotka przybłąkała się nie wiadomo skąd. Jeśli zdążyły wylęgnąć się larwy much , to trwało to wiele dni. Ogonek zdążył uschnąć na patyczek.
Najważniejsze, że się kicia obudziła i ma apetyt. Wyjdzie z tego. Moim zdaniem to pies ją tak urządził - chwycił za skórę na grzbiecie i oddarł, kiedy kotka wyrywała się w przeciwnym kierunku. Albo to były jakieś wnyki. Zwyrodnialec, gdyby jej coś takiego zrobił, to by żywej nie wypuścił.
Psa także rozważaliśmy , ale nie ma żadnych śladów ugryzień, jest wszystko równiutko przycięte.Skóra na ogonie była rozcięta od samego dołu do ogona i potem wokół ogona i ściągana aż na plecki. Resztę zniszczeń dokonały larwy much, ale może też i oczyściły ranę. Nie jesteśmy pewni czy to nie będzie wszystko gniło, bo są zbyt rozległe rany.
Co ta biedna kotka przeszła, to tylko ona sama wie Kompletnie się na tym nie znam, ale czy są jakieś leki/specyfiki, które mogą pomóc w gojeniu? Czy pomoc dla kici to w tej chwili głównie kwestia pieniędzy czy czasu?
O matko co za potwory !! Mnie zatkało ......bałam się wchodzić na ten wątek. Żeby spotkało tych zwyrodnialców to samo. W głowie się nie mieści ,że człowiek potrafi coś takiego zrobić. Popsuty tez świat , ludzie źli. Jak żyć wśród takich wampirów ?? Gdzie jest boska sprawiedliwość????? Już sama nie wiem co powiedzieć .........Żal mi koteczki strasznie .