

W weekend się chyba zmobilizuję i pozbieram wszystkie zdjęcia, jakie zrobiliśmy przez ten czas i gdzieś wrzucę. Kilka pewnie wydrukuję i wylądują gdzieś na ścianie. Może pozbieram też te z wątków adopcyjnych i zrobię jeden wielki album.
W kuchni nadal stoją 4 miski (każde kocię miało komplet na suchą i mokrą karmę). Jakoś żadne z nas nie potrafi zgarnąć tych dwóch już zbędnych.

A poza tym rozglądamy się za jakimś przyjacielem dla Maciejki - on najwyraźniej nie potrafi być sam. Dziś minęliśmy się z przesympatycznym rudzielcem z KD, który w weekend już jedzie do nowego domku. Trzymam kciuki, żeby mu tam było dobrze.

I wcale nie szukamy zastępstwa za Bonziaka - po prostu jeden ogon w domu to o jeden ogon za mało. Tylko mam trochę wyrzuty sumienia, że tak szybko zaczęliśmy nowe poszukiwania.

I nadal to do mnie nie dociera...