Marcel już w nowym domku, a ja.....siedzę i buczę

czy aby dom dobry, czy będzie w nim szczęśliwy, czy będzie mu tam dobrze, czy dogada się ze zwierzyńcem, itd. itd.
Ja mogę ratować koty, leczyć je, kochać, przywracać im wiarę w człowieka, ale wydawanie ich do nowych domów jest dla mnie olbrzymim obciążeniem psychicznym

chyba nie nadaję się na DT
Dzisiaj jestem w dołku psychicznym przez ten wyjazd Marcela, a może to wszystko jeszcze pogłębił pewien telefon. Otóż kiedy już byłam z Marcelem w nowym domu, umowa adopcyjna podpisana, zadzwoniła pani z zapytaniem o kocurka. Powiedziałam, że już nieaktualne, bo właśnie przywiozłam kotka do nowego domu. Kiedy już wracałam, pani zadzwoniła jeszcze raz, gadałyśmy bardzo długo, mimo iż wiedziała już, że sprawa adopcji nieaktualna. I zrozumiałam wtedy, że do tego domu oddałabym Marcela bez mrugnięcia okiem, że byłby właśnie TEN dom. Pani ostatnio straciła swoją 20 letnią kotkę (dla mnie jeżeli komuś odchodzi kot ze starości, to jest taką rekomendacją, że oddałabym tymczasa nawet bez podpisywania umowy). Pani płacze, po koteczce zostało wszystko, drapaki pod sufit, dom przystosowany do potrzeb kocich oraz... ogromna pustka. Pani chce kotka starszego, spokojnego, a ogłoszenie Marcela zobaczyła w internecie dzisiaj w nocy i zastanawiała się, o której najwcześniej może do mnie zadzwonić. Do tego pani ma na imię Marcela i stwierdziła, że to jest przeznaczenie, że to kot przeznaczony dla niej. Pytała, czy już na pewno została podpisana umowa adopcyjna i prosiła, żeby zapisać sobie jej numer telefonu. I gdyby z jakiegoś powodu kocurek nie mógł jednak zostać w tym domu, to...żeby zaraz do niej zadzwonić.
Dlaczego tak się dzieje, że właśnie wtedy, kiedy oddajemy kota, dzwoni taki dom? Pocieszcie mnie, bo nie mogę sobie znaleźć miejsca...

No ale przecież teraz nie odbiorę Marcela
Dzwoniłam już do Dominiki. Marcelek wyszedł już na pokój, spał już na krześle (a nie w jakiejś dziurze), znalazł sobie kuwetę (mimo iż stała w drugim końcu pokoju, bałam się, że w stresie załatwi się gdzieś w kącie) i załatwił się elegancko do kuwety. Ale narazie nie jest zapoznawany z resztą zwierzyńca, ma mieć spokój. I Dominika powiedziała, że już go kocha...