Witajcie nocną już porą .
Dawno sie nie odzywałem ale bynajmniej niema to nic wspólnego z tym co napisała Bungo

................
W ciągu ostatniego prawie miesiąca wydarzyło sie u nas tak wiele smutnych rzeczy że jakoś trzyma mnie to do tej pory , czuję sie wypalony i wyjałowiony niejednokrotnie wpatrując sie bezmyślnie w forumową rzeczywistość .

Generalnie , po bodajże czterech czy pięciu wizytach u Wetki , chyba z dziesięciu zastrzykach , tubce maści wtartej nie bez ofiar w Kropusiowy pyszczek i sporej garści pastylek panna Kropcia wydaje sie być zdrowa , jedynie minimalnie krótsze futerko w okolicy policzków świadczy o niedawnych wydarzeniach . W międzyczasie także Dorcia uległa awarii robiąc budyniowate kupale oraz kadząc niemiłosiernie więc i ona raz towarzyszyła Kropci w wyprawie do Wetki , jej urobek został poddany badaniu i właśnie sobie przypomniałem że wyniki już napewno są do odbioru . Korzystając z okazji obie panny zostały zważone i o ile Dorcia trzyma linię i tak jak zaraz po sterylce waży 3,5 kg to Kropusia zapewne za sprawą leków które do tej pory miała okazję skonsumować zdecydowanie nabrała ciałka i waży 4,9 kg . Najmniej sympatyczne w tym wszystkim było obserwowanie przezemnie zmian zachowania Kropci wprost proporcjonalne do mojego zaangażowania w jej leczenie , im więcej wizyt u Wetki , zastrzyków , pastylek , z tym większą niechęcią , strachem a wręcz przerażeniem z jej strony miałem doczynienia , prawdziwym dramatem było smarowanie jej pyszczka maścią

. (
opisałem to w innym miejscu ).
Na szczęście także i pod tym względem prawie wszystko wróciło do normy a ja staram sie głaskaniem i zabawą zamazać u Kropci wcześniejsze jakże niesympatyczne wydarzenia . W sobotę podałem Kropusi ostatnie pastylki zgodnie z zaleceniem Wetki i obserwuję pannicę codziennie nie szczędząc jej przy tym pieszczot , jak narazie wszystko jest w miarę ok .

