
Otóż Srebrny gluci, a raczej glucił, bo po antybiotykach jest znacznie lepiej. Gluty te to takie żółte są i czerwone jakby. Ohydne, w każdym razie, i ogromne. I gdzie Srebrny się zatrzymał w swym szaleństwie, tam kichnął, i glutnął - teraz jakby mniej...
Jem se ja ostatnio naleśnika, z moim ukochanym dżemem z róży, celebruję, bo to już resztki dżemu, a kupić nie ma gdzie, a tu pojawia się Srebro, siada obok mnie i... kicha. Prosto w talerz. No i było po obiedzie.

On też tego nie chciał jeść.
