Moja kotka, Figa ma 3 latka. Przygarnęłam ją gdy miała 6miesiecy. Figa jest dzikusem, ale baaaaardzo udomowionym. Jest z nami ogromnie związana, bardzo przeżywa każdą naszą nieobecność, do tego stopnia, ze nigdy się nie załatwi, gdy w ciągu dnia nie ma nas w domu.
Tydzień temu zauważyłam, ze wygryzła sobie troszkę sierści na podbrzuszu, zmartwiłam się, ale było to tak niewielkie, ze przypisałam to splątanej sierści.
Potem wyjechałam na kilka dni z mamą, zostawiając Figusię z moim ojcem. Niestety, swoim zwyczajem, ojciec zawiódł i zostawił ją na jedną (podobno, nie wiem jak było naprawdę) noc samą w domu.
Może to moja paranoja, ale wydaje mi się, ze musiała to bardzo przeżyć, bo to była jej pierwsza samotna noc.
3 dni temu wróciłyśmy i zauważylam, ze wygryzła sobie sierść już na całym podbrzuszu (dodam, ze po sterylizacji zrobił się jej tzw. zwis brzuszny i właśnie z niego sobie tę sierść wygryza).
Jestem przerażona. Codziennie odkąd wróciłam macam jej brzuszek, czy mnie ma żadnego guzka i dodatkowo, czy sierść odrasta.
Jestem zdezorientowana, bo nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, mimo że też wyjezdzałam i to na dłużej.
Myślę, że pchły są wykluczone, bo Figa jest kotkiem niewychodzącym.
Myślałam też o alergii, bo czasem przy nowej karmie robią się jej strupki przy uszkach. Ale to też odpada, bo przez ostatnie 2 tygodnie nie dawałyśmy jej nowego jedzenia.
Proszę Was o pomoc, czy ktoś z Was spotkał sięz takim zachowaniem kota?
Dodaję fotki:



