Na 18.30 idę z Melką do chirurga. Mam nadzieję, że wrócę z pozytywnymi wieściami i przytomnym kotem.
Wczoraj była pani - co ewentualnie chciała Melę. Już jej nie chce

. Była z tych mocno narzucających się kotu, co chciała od razu pokazać, że ona to ma podejście, i że ją wszystkie koty lubią. Mela takich zachowań nie toleruje. Pani jest pogryziona

.
Czy naprawdę tak trudno jest pojąć, że taki kot, który przychodzi kiedy chce, a nie na wezwanie, też jest do kochania?
Wczoraj stała się rzecz dziwna. Mela spała u mnie na kolanach. Wgramolić się też chciał Gacek. Kombinował, kombinował, i uwalił się na kawałku Meli. Ja już oczy osłaniałam, żeby przypadkiem nie dostać, jak się futra zakotłują... a tu nic. Mela stęknęła, Gacek się rozlał, i tak sobie piętrowo spały czas jakiś.
Trzymajcie pls kciuki. Do popisania wieczorem.